Wstrząsająca relacja 34-letniej kobiety pogryzionej przez psa na kempingu

— Gdy poszłam po dzieci, usłyszałam taki odgłos, jakby coś zeskoczyło. Zobaczyłam, że na najstarszą dziewczynkę, 14-latkę, biegnie pies rasy american bully. Był rozwścieczony, nie miał smyczy, kagańca ani nawet obroży. Zaczęłam krzyczeć. Wtedy odwrócił się i ruszył na mnie — mówi w rozmowie z «Faktem» pani Jowita, która 4 sierpnia została dotkliwie pogryziona przez psa na polu namiotowym w Karwieńskich Błotach (woj. pomorskie). Relacja kobiety jest wstrząsająca.Kiedy pani Jowita (34 l.) rozpoczyna swoją opowieść, trudno jej opanować emocje. To, co wydarzyło się na polu namiotowym w Karwieńskich Błotach, ciężko określić innym słowem, niż horror.

Karwieńskie Błota. 34-latka pogryziona przez psa na kempingu. Wstrząsająca relacja
Ale zacznijmy od początku. Mieszkanka powiatu wejherowskiego wraz z mężem, dwójką dzieci w wieku 3 i 6 lat oraz ich 14-letnią kuzynką i znajomymi wypoczywała na kempingu położonym niedaleko wejścia na plażę.

— Już na początku pobytu zauważyliśmy niepokojącą sytuację. W kamperze nieopodal nas przebywał zamknięty w ciągu dnia pies rasy american bully. Jak tylko ktoś przechodził obok kampera, ten pies strasznie szalał. Właścicielka czworonoga, mieszkanka woj. opolskiego, przyjechała na kemping ze zwierzętami w celach zarobkowych. Miała ze sobą jeszcze dwa kucyki, które trzymała w małej przyczepce oraz dwa małe pieski rasy chihuahua. W ciągu dnia oferowała ludziom oprowadzanie tych kucyków za pieniądze — opowiada 34-latka.Z relacji kobiety wynika, że pies spędzał długie godziny w zamkniętym kamperze, gdy na zewnątrz panował upał. Już sam ten fakt zaniepokoił turystów na tyle, że ktoś powiadomił pracowników OTOZ Animals. Zanim jednak zdążyli pojawić się na miejscu, doszło do dramatu.— W niedzielę między godziną 20:00 a 21:00 poszłam po starsze dzieci, które grały na drugiej części pola. W pewnym momencie usłyszałam taki odgłos, jakby coś zeskoczyło. Z przerażeniem zobaczyłam, że na najstarszą dziewczynkę, 14-letnią kuzynkę, biegnie ten pies. Był rozwścieczony, szczekał i warczał. Do tego nie miał smyczy, kagańca ani nawet obroży. Przed 14-latką szedł 13-letni syn koleżanki, który zaczął uciekać. Zaczęłam wołać, żeby nie uciekali, żeby się zatrzymali. Krzyczałam, również dlatego, żeby ta właścicielka zareagowała, bo była w kamperze — relacjonuje pani Jowita.

«Upadłam na kolana i tylko się modliłam, żeby nie wrócił»
Krzyk kobiety zwrócił uwagę psa, który nagle odwrócił się i rozsierdzony ruszył w jej kierunku. To, co stało się później, mrozi krew w żyłach.

— Rzucił mi się na prawą rękę. Zaatakował z pełną agresją, nigdy wcześniej takiej u psa nie widziałam. Zawisł mi na ręce, z taką siłą, że uszkodził również bark. Zaczął z wściekłością potrząsać głową, szarpiąc rękę. Najpierw dobiegła córka właścicielki psa. Zachowywała się tak, jakby sama się go bała. Kręciła się dookoła i nie wiedziała, co ma zrobić. Pies nie miał nawet obroży, więc nie było za co go złapać, żeby go ze mnie ściągnąć. A potem dobiegła właścicielka i jakoś zdołała go oderwać. Wtedy ja upadłam na kolana i tylko się modliłam, żeby już nie wrócił — mówi poszkodowana kobieta, z trudem powstrzymując łzy.W tym czasie dzieci zdołały uciec. Pani Jowita podkreśla, że były bardzo dzielne, pobiegły po apteczkę i powiadomiły resztę znajomych o tym, co się stało.

— Zadzwoniliśmy pod numer alarmowy 112. Od dyspozytorki usłyszeliśmy, żebym lepiej nie jechała na SOR do Wejherowa, tylko — jeśli jest taka możliwość — to najlepiej, żeby ktoś z bliskich od razu zawiózł mnie do szpitala w Pucku, bo czas oczekiwania na karetkę będzie bardzo długi — opowiada 34-latka.

Ostatecznie panią Jowitę do szpitala zawiozła koleżanka. Tam została przyjęta przez chirurga. Okazało się, że jej obrażenia są bardzo poważne.

— Odniosłam bardzo liczne obrażenia. Mam bardzo głębokie rany szarpane nadgarstka i prawej dłoni, uszkodzony staw skokowy. Uszkodzone zostały również ścięgna w dłoni i nie mam sprawnych dwóch palców. Na nadgarstku miałam tak duży ubytek skóry, że nie można było tego nawet zszyć. Czeka mnie bardzo długie leczenie, pół roku na pewno. To są psy, których szczęki zaciskają się z siłą trzech ton, więc jak on na mnie zawisł i zaczął potrząsać łbem, to tę dłoń mi prawie zmiażdżył. Myślę, że gdyby rzucił się na moją 3-letnią córeczkę, albo synka, to dzieci mogłyby tego ataku nie przeżyć — uważa kobieta.

Pani Jowita twierdzi, że w całej tej sytuacji najbardziej zaskoczyła ją reakcja właścicielki psa.— Pierwsze co zrobiła, to powiedziała, że mam przestać krzyczeć. Tłumaczyła, że to nie jest jej wina, bo… to nie ona wypuściła psa z kampera. Potem zaproponowała, że zawiezie mnie do szpitala, ale nie skorzystałam i pojechałam tam ze swoją koleżanką. Tym bardziej że ta pani wcale nie wyglądała na skruszoną — podkreśla pani Jowita.

Kolejnym zaskoczeniem — według 34-latki — była reakcja policjantów, którzy przyjechali na miejsce.

— Policjanci stwierdzili, że nie są w stanie osądzić, co się tak naprawdę stało i dali tej pani tylko upomnienie. Na drugi dzień, jak pojechałam na komisariat w Minkowicach, to policjantka stwierdziła, że nie może przyjąć ode mnie zawiadomienia, ponieważ nie ma kolegi, który takie zgłoszenia przyjmuje. A zaznaczę tylko, że w mojej sytuacji chodzi już o przestępstwo, ponieważ odniosłam tak poważne obrażenia. Udałam się więc na komisariat do Luzina, który jest niedaleko miejsca mojego zamieszkania. Dopiero tam przyjęto zawiadomienie — mówi poszkodowana kobieta.

Właścicielka psa usłyszy zarzuty
Pomorska Policja przekazała w komunikacie, że «po przyjęciu zawiadomienia policjanci ustalili miejsce przebywania psa i jego właściciela oraz zebrali dokumentację dotyczącą rozpoczęcia obserwacji, w kierunku wykluczenia podejrzenia wścieklizny. Dotarli do świadków, którzy widzieli jak zwierzę szarpało rękę kobiety».— Policjanci podjęli działania, mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia oraz ukarania sprawcy. Właściciel psa usłyszy zarzuty, które mogą skutkować pozbawieniem wolności do trzech lat. Za naruszenie przepisu o nadzorze nad psem właściciel może ponadto zostać ukarany grzywną do 1000 zł — informuje Pomorska Policja.

A jaki los spotkał agresywnego psa 41-letniej kobiety?

— Na drugi dzień właścicielka wychodziła na spacer z tym psem, jak gdyby nigdy nic. Widziałam, jak chodziła z nim bez kagańca. Przyjechał inspektor weterynarii, który nie stwierdził, żeby pies miał wściekliznę. Dopiero na prośbę właściciela pola namiotowego i obsługi ta pani opuściła kemping. Pies nie został jej zabrany, ponieważ policja stwierdziła, że nie ma go gdzie zabrać i jak zabezpieczyć. I ta pani nadal przebywa ze swoim psem nad naszym morzem i zarabia na konikach — mówi pani Jowita.

Tymczasem poszkodowana kobieta jest po kolejnej wizycie w szpitalu. Raz w tygodniu — jak twierdzi — musi jeździć na zmianę opatrunków i jest całkowicie zależna od pomocy osób trzecich, nie może nawet samodzielnie prowadzić samochodu.

— Dla mnie to jest dramat, zaraz skończą się wakacje, a na chwilę obecną nie jestem zdolna do pracy, bo to jest prawa ręka — skarży się 34-latka.»Żal mi tych zwierząt…»
Jednocześnie, pomimo całego swojego cierpienia, zwraca uwagę na bardzo istotny fakt.

— Żal mi w tym wszystkim tych zwierząt, bo to nie są dla nich odpowiednie warunki. Mój pies też pewnie stałby się agresywny, gdyby całe dnie przebywał zamknięty w kamperze w taki upał. Poza tym, jaka odpowiedzialna osoba zabiera tak agresywnego psa w takie miejsce? Rozstawia się na środku pola namiotowego, gdzie jest boisko, gdzie grają dzieci, gdzie z tyłu budują sobie szałasy? Dlaczego nie stanęli na jakimś uboczu? Te biedne konie też powinny mieć jakieś zadaszenie, a nie stać na polu namiotowym. Dla mnie jest to niezrozumiałe — mówi pani Anna.

Na koniec dodaje, że w jej głowie bez przerwy krąży jedna myśl, że ofiarą psa mogły paść dzieci, a wówczas tragedia byłaby niewyobrażalna.

19-letnia Daria zginęła wracając z dyskoteki. Śledczy nie mają już wątpliwości, kto zawinił

«Jest dramat». Właściciele pensjonatów w Łebie załamani. Na większości kwater widnieją dwa słowa

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *