W Bieniowie jest zaledwie 13 domów. Mieszka tu około 40 osób. Wszyscy pękają z dumy, że jedna z polskich bohaterek Olimpiady pochodzi właśnie stąd. Gdy walczy Julia Szeremeta, cała okolica pustoszeje. Wszyscy siadają przed telewizorami i zaciskają kciuki, życząc jej powodzenia. Rodzice bokserki zaprosili «Fakt» na swoje ranczo. Sporo się dowiedzieliśmy.
Bieniów to maleńka wieś leżąca w okolicach Chełma na Lubelszczyźnie. To tu do niedawna mieszkała i dorastała Julia Szeremeta, która w tej chwili robi prawdziwą furorę na olimpiadzie w Paryżu.
Julia Szeremeta została stworzona dla sportu. Za co się nie wzięła, wygrywała
Rodzice Julii, Wiesława i Andrzej Szeremetowie zamieszkali w Bieniowie około 17 lat temu. Zbudowali dom, a na 20 hektarach urządzili piękne ranczo. Mają kilka koni. Panują tu iście sielskie warunki. Własny las, rzeczka, stawy, obszerne pastwiska. I właśnie na tym urokliwym terenie od wczesnego dzieciństwa szalała malutka Julka. Od zawsze rozsadzała ją energia.
— Jak miała trzy latka, posadziłem ją pierwszy raz na konia. Nie chciała zejść. Potem kupiliśmy jej kucyka, na którym jeździła bez przerwy. Wskakiwała na niego i pędziła do stawu, w którym razem pływali — wspomina dzieciństwo córki pan Andrzej.
Julia była bardzo ruchliwym, pełnym energii dzieckiem. Zajmowała się końmi, spędzała mnóstwo czasu na powietrzu, przemierzając gospodarstwo rodziców. Żadnej pracy się nie bała, zawsze chciała pomagać. Potrafi spawać, korzystać z wyrzynarki kątówki.
Jak podrosła, zaczęła trenować i ujeżdżać konie w rodzinnej stadninie. Ale przede wszystkim ciągnęło ją do sportu. Grała w piłkę, biegała, walczyła z bratem i dziećmi sąsiadów.
— Zimą musiałem kupić stół do tenisa stołowego, żeby miała zajęcie — śmieje się tata naszej mistrzyni.
Ponieważ w szkole temperament Julki nie topniał, nauczyciele poradzili rodzicom, żeby zapisali ją na jakieś regularne treningi.
— Ja w młodości trenowałam karate. Dlatego pomyślałam, że to może się Julce spodobać. I to był strzał w dziesiątkę. Po trzech miesiącach trenowania zdobyła srebrny medal. A potem było jeszcze lepiej — opowiada pani Wiesława.
Julia Szeremeta siała postrach. Dziewczynka zaczęła płakać i odmówiła walki
— Szybko zdobyła sławę w środowisku. Z czasem dziewczynki, a i niektórzy chłopcy, bali się z nią walczyć. Na jednych zawodach, kiedy miało dojść do jej walki z inną zawodniczką, ta dziewczynka zaczęła płakać i odmówiła walki — dodaje ojciec naszej medalistki.
Potem Julia odkryła boks. Szybko stwierdziła, że ring to jej miejsce na ziemi. Z ogromnym zacięciem podchodziła do każdego treningu. W domu także nie odpuszczała. W altanie do dziś wisi wielki (niestety nadgryziony przez psa) worek treningowy. Jest mocno wysłużony, bo Julka regularnie przez wiele miesięcy, czy słońce, czy deszcz, okładała go pięściami…
— Była bardzo zdeterminowana, żeby osiągnąć wynik. Ona kocha rywalizację, wygrywanie. Jak jeszcze była za mała, żeby samodzielnie podróżować, woziliśmy ją samochodami na zgrupowania kadry. Nie zapomnę, jak musiałam ją wieźć 500 km do Karpacza. To była zima, pod ośrodek nie dało się dojechać. Julka chwyciła walizkę i ruszyła na piechotę pod górę. Pędziła, jakby ktoś ją gonił… — śmieje się mama mistrzyni.
I efekty przyszły. Julia Szeremeta zrobiła prawdziwą furorę na Igrzyskach w Paryżu.
— Jesteśmy bardzo dumni, bardzo ją kochamy. To nasza wojowniczka. Julia na drugie imię ma Atena. Nie bez przyczyny je dostała… — dodaje pan Andrzej.
Anna napadała w ciąży na banki, urodziła w więzieniu dziecko. Tłumaczenie przed wyrokiem?
Ciągle żywego kolegę zawinął w folię i wepchnął pod łóżko. Daniel nie żyje
18-latek zginął, bo budowlaniec zrzucił na niego 30 kg żelastwa. Prokurator podał ważny szczegół
Wiesława Szeremeta, mama Julki, trenowała kiedyś karate. To ona wpadła na pomysł, żeby zapisać córkę na takie zajęcia. A potem był już boks.
Pani Wiesława prowadzi sklep.
Wszyscy klienci trzymają kciuki za córkę pani Wiesławy, która wielokrotnie stała za ladą obsługując ich.
Julia robi furorę na olimpiadzie.
Walczy o złoty medal.
Julia jest w doskonałej formie.
Rodzina Julii mieszka w niewielkiej wsi Bieniów pod Chełmem. Tata jest bardzo dumny z córki.
Mężczyzna prowadzi maleńką stadninę. Ma dziewięć pięknych koni.
Telimena, koń z lewej strony, to przywódczyni stada. To klacz Julki.
Andrzej Szeremeta nie mogąc doczekać się na ostatnią walkę córki, ogląda jej poprzednie dokonania w internecie.
Julka z tatą na wycieczce.
W wieku trzech lat Julka zaczęła jeździć konno.
Julka z tatą nad Soliną.
Julka z mamą w domu.
W tej stajni Julka zajmowała się końmi. Wierzchowce to jej miłość.
Siodło Julki stoi w salonie w domu.