Ranek okazał się taki, że po prostu masz czas na zawrócenie.
- Vanechka, proszę, kochanie, zjedz owsiankę! — Ja, tracąc cierpliwość, powiedziałem synowi możliwie najuprzejmiej.
Teściowa patrzyła na moje rzucanie, mrużąc oczy, siedząc naprzeciw dziadka. Dziadek też jadł owsiankę, ale jego stare ręce się trzęsły, a krucha kasza gryczana ciągle rozsypywała się na podłogę. Widziałem to, ale nie chciałem robić dziadkowi wyrzutów, jacy jeszcze bylibyśmy w jego wieku.
Dziadek niezdarnie dotknął łokciem talerza Vanina, który pchnął prosto w stronę starca, i rozbił się on na kafelkowej podłodze. Słodka owsianka z mlekiem rozsmarowana na kawałkach w kałuży.