Przywódca więźniów z dzikim uśmiechem na twarzy wystąpił naprzód i niegrzecznie oznajmił: „Jestem pierwszy!” Jego towarzysze czekali i patrzyli, jak zbliża się do przerażonej dziewczyny przyciśniętej do ściany.
Wyciągnął już rękę, gdy nagle zamarł, a jego pewność siebie natychmiast wyparowała. Widząc coś za plecami dziewczyny, zaniemówił, jakby spotkał coś niewyobrażalnego.
Jego oczy rozszerzyły się z przerażenia: za dziewczyną stał cień, nienaturalnie ogromny i przerażający, jakby był ucieleśnieniem czegoś nieziemskiego. Tego się nigdy nie spodziewał i strach go paraliżował. Przenikliwe zimno przeniknęło jego świadomość, a śmiałość, z jaką właśnie wystąpił naprzód, zniknęła bez śladu.