Po tych słowach wzięłam talerz od męża, wyrzuciłam jego zawartość do kosza i poszłam do sypialni.
- Margarita, co ja będę jadł na kolację? — Artem zapytał mnie oszołomiony. — Jestem głodny.
- To zależy od ciebie, pamiętaj o lekcjach mamy — odpowiedziałem. — Usmaż sobie jajka albo zrób pierogi. Nie jestem twoją kucharką.
Takie rozmowy stały się tak powszechne w naszej rodzinie, że czasami chce mi się płakać. Marina, moja przyjaciółka, upiera się, że jeśli w rodzinie panuje chłód, trzeba zakończyć związek.