Wiele znanych osób nosi czerwoną nić na nadgarstku. Talizman ten rzekomo chroni człowieka przed złym okiem, nie wpuszcza „negatywnej energii do aury”.
Tak naprawdę. Ku wielkiemu żalowi, a nawet przerażeniu, wielu ludzi, którzy regularnie odwiedzają kościoły chrześcijańskie, praktykuje poza nimi otwarcie pogańskie i demoniczne obrzędy religijne. Jednym z takich, między innymi, jest zwyczaj noszenia na nadgarstku czerwonej nitki zawiązanej w specjalny sposób.
Tak naprawdę nie jest to pusty żart, niegodny uwagi, ale starożytna tradycja wyznawców Kabały — religii tajnej wiedzy żydowskiej, a także wierzeń niektórych Hindusów. Według wierzeń ten „amulet” ma zdolność ochrony człowieka przed złą negatywną energią lub, jak mówią w naszym kraju, „przed złymi duchami”. Nic więc dziwnego, że nie tylko niektórzy starsi ludzie ulegają temu strasznemu przesądowi, ale często przywiązują go nawet do swoich dzieci i bliskich, chcąc uchronić ich przed jakimś „złym okiem”.
W postawie Kościoła wobec takiego zjawiska należy podkreślić kilka zasadniczych punktów.
Po pierwsze, żaden diaboliczny rytuał ani rytuał nigdy nikomu nie przyniósł korzyści. Wszystkie są szkodliwe dla duszy i ciała, ponieważ źródłem energii, którą człowiek przywołuje i gromadzi w tym czasie, są demony i główny wróg rodzaju ludzkiego, który za tym wszystkim stoi — sam diabeł. Często nieświadomie i oczywiście nawet nie chcąc, człowiek przyjmuje szatańskie rytuały i przez to zawiera pewien duchowy kontrakt z diabłem. Od tego czasu jest z nim w szczególnej relacji. Pragnę podkreślić, że nie ma znaczenia, jak dana osoba sama taką ceremonię zinterpretuje i co o niej myśli. Liczy się tylko to, że zwracając się ku siłom demonicznym jako pomocnikom i sprzymierzeńcom w życiu, świadomie wyrzekła się łaski Bożej i wiary w Bożą Opatrzność.
Drugi problem, związany z różnymi przesądami, nazwałbym typową konsekwencją dziecięcej, pogańskiej mentalności. Należy pamiętać, że myśląc w kategoriach światopoglądu pogańskiego, nieustannie czujemy się otoczeni różnymi niebezpieczeństwami. Cały świat staje się nam wrogi: lustra, czarne koty, ludzie o złym wyglądzie, puste wiadra! Wszystko co nas otacza może działać przeciwko nam! Tym samym człowiek jest nie tylko stale usprawiedliwiany we własnych błędach, ale bardzo często zmuszony do szukania konkretnych rzeczy lub konkretnych osób, które „właściwie” są winne tego, że nie wszystko jest tak, jak sobie zaplanował. Szukanie winnych jest błędną drogą, zarówno z duchowego, jak i czysto pragmatycznego, światowego punktu widzenia. Każdy wie, że gdy ma się zbyt wielu wrogów, to oczywiście nie jest z nimi tak samo, jak z tobą.
Problem trzeci wydaje się najważniejszy. Osoba wchodząc w duchową relację ze złymi siłami pozbawia się tego, co najcenniejsze, jakie może posiadać – łaski Bożej. Ponieważ Pan Bóg może wszystko z wyjątkiem gwałtownego działania na człowieka, w chwili, gdy człowiek woli zło, Pan od niego odchodzi. Tak więc zaczyna się prawdziwy problem, gorszy niż wszystkie poprzednie.
Oczywiście przesądy mogą zasadniczo różnić się od siebie w swojej naturze i oczywiście nie należy podchodzić do nich jedną miarą. Niektóre stanowią niepodważalne dziedzictwo epoki pogańskiej, wyraźnie szatańskiej, a ich przestrzeganie jest aktem prawdziwie religijnym. Inne pojawiły się w wyniku elementarnego analfabetyzmu ludzkiego, który nie zniknął z wiekiem, a jedynie nabrał szczególnej mistycznej aury. Jeszcze inne mają charakter nie tyle religijny, ile psychologiczne czynniki ochrony człowieka lub to, co psychologia nazywa przeniesieniem. W przeciwnym razie ma miejsce tak zwany „efekt placebo”, czyli autosugestia. Jeszcze inne, jak w przypadku wspomnianej czerwonej nici, starają się naśladować swoje idole, takie jak Madonna, Beyonce czy Britney Spears, nosząc ją na ramieniu. Wiadomo, że są zdeklarowanymi zwolennikami Kabały, dlatego czerwona nić nie jest dla nich ozdobą, ale symbolem czysto religijnym.
Dlatego chrześcijanie powinni w każdym razie zachować szczególną ostrożność w sprawach, których głębokiej natury nie do końca rozumiemy. Starajmy się nie dopuścić do tego, aby jakakolwiek okazja wprowadziła do naszego życia elementy kultu pogańskiego, ponieważ niosą one ze sobą ideę oddawania czci nie prawdziwemu Bogu, ale demonom.
Co powinni zrobić ludzie, którzy nie wiedząc o takim rytuale, nosili na nadgarstkach czerwoną nitkę?
Osoba uprawiająca czary, posługująca się przedmiotami okultystycznymi oraz uczestnicząca w wróżbach lub innych rytuałach jest zobowiązana do fizycznego zniszczenia wszystkich przedmiotów praktyk okultystycznych, w tym literatury okultystycznej. Następnie radzę jej zaprosić księdza, aby modlitwą poświęcił dom i pokropił go wodą święconą. Jeśli chodzi o uczestnika takiego aktu, to osoba ta powinna podczas spowiedzi powiedzieć kapłanowi o swoim grzechu, a po należytej pokucie przystąpić do Sakramentów Ciała i Ciała Chrystusa ze stanowczym zamiarem, aby już tego więcej nie powtarzać.
Czy może to w jakiś sposób wpłynąć na życie danej osoby (to znaczy, czy taka osoba naprawdę jest oddana demonowi)?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, nie mówiąc o konkretnej osobie czy konkretnym przypadku, a odnosząc się do jakiegoś „hipotetycznego grzesznika”. Zdarzają się przypadki, gdy człowiek „bawi się” siłami zła tak bardzo, że z czasem doprowadzają go one do całkowitego szaleństwa. Musimy wtedy mówić nie o okultyzmie czy przesądach, ale o demonizacji i opętaniu, które powstały w wyniku tego. Z drugiej strony nieznajomość zasad życia duchowego w żaden sposób nie zwalnia człowieka z odpowiedzialności za wszystko, co czyni. To, że ktoś na zewnątrz nie zachowuje się jak szaleniec, wcale nie oznacza, że jest zdrowy duchowo. A kto wie, ile jeszcze człowiek musi się ukrywać, aby jego opętanie przez siły zła było tak oczywiste, że stało się widoczne fizycznymi oczami? Może komuś brakuje chociaż jednej takiej nitki na ramieniu?
Jak zatem należy postrzegać noszenie nici?
Jest jedna bardzo mądra zasada taktyczna w czasie wojny. Nigdy nie lekceważ swojego wroga. Jeśli będziesz zbyt lekkomyślny i bezpieczny, wróg z pewnością znajdzie sposób, aby wykorzystać to na swoją korzyść. Dla kogoś zwykła nić będzie tylko nitką, a ktoś, łamiąc pierwsze przykazanie Boże, przypisze jej boskie cechy, które nie są charakterystyczne dla obiektów fizycznych. Apostoł Paweł mówi, że: „nie ma na świecie nic takiego jak bożek i że nie ma innego Boga, jak tylko Bóg jedyny” (1 Kor. 8:4).
Jeśli ktoś chce służyć prawdziwemu Bogu, Panu Jezusowi Chrystusowi, to nie powinien jednocześnie używać żadnych pogańskich amuletów. Podczas sakramentu chrztu kapłan kładzie na dziecku krzyż, który jest nie tylko symbolem wiary chrześcijanina, ale także symbolem łaski Bożej, która towarzyszy wierzącemu przez całe życie. Jeśli nosimy ten krzyż na szyi, nie musimy nosić niczego innego, ponieważ Moc Boga jest większa od mocy diabła, o ile niebo jest wyższe od ziemi! I byłoby bardzo głupio, gdybyśmy słowami mówili, że jesteśmy chrześcijanami, ale naszymi czynami i sposobem myślenia za każdym razem temu zaprzeczamy. Najlepszym sposobem na uchronienie się przed siłami zła jest systematyczne przystępowanie do Sakramentów Pokuty i Eucharystii, po dokładnym przygotowaniu.
Musimy pamiętać, że diabeł rzeczywiście może dokonywać pewnych cudów, ale nie jest wszechmocny. Ale może sprawić, że uwierzymy w swoją wszechmoc. Pokusa ta zabija zwłaszcza ludzi małej wiary. Nie jest mu trudno zesłać na nas chorobę, a potem pozwolić nam odejść na jakiś czas, tylko po to, abyśmy zaakceptowali go jako naszego osobistego boga. Powiedzmy, że gdy Kościół mówi, że nie można „czarować” ani „uczyć lekcji”, bo jest to grzech ciężki, a my nadal na to pozwalamy, to w ogóle nie jesteśmy chrześcijanami.
Dlatego nadal róbmy wszystko, co w naszej mocy, abyśmy mając świadomość własnych braków i słabości, nie dopuścili do naszego życia niczego nieczystego i tego, co może zagrozić naszej niewinnej duszy. Wiara w przesądy nie jest „dodatkiem” do naszej podstawowej wiary, ale czymś, co jest pierwszą oznaką braku wiary i analfabetyzmu. Wszystko to kategorycznie zaprzecza wierze w Prawdziwego Boga. Przesąd jest wiarą skierowaną przeciwko Bogu.
Pisze o tym na swojej stronie internetowej archiprezbiter tarnopolski Jewhen Zapletniuk