Muszę sprzedać twój dom, przygotować się, wyjechać

Zawsze byłem pewien, że Anna Siergiejewna, moja „droga” teściowa, zrobi sztuczkę, ale na taką skalę… Kiedy przedstawiła swój plan Kostii i mnie, było to dla mnie jak porażenie prądem. Najbardziej obraźliwe jest to, że mój mąż we wszystkim wspierał matkę, a ja jak zawsze zostałam bez pracy. Pozostała tylko jedna rzecz — podjąć zdecydowane kroki, ponieważ z tą „słodką parą” nie można ugotować owsianki.
Moja teściowa przypomina mi ważkę ze słynnej bajki Kryłowa „Ważka i mrówka”, ona też skacze przez życie, zawsze ma wieczne lato, nawet jeśli trzeba się przygotować na długi i niezbyt dobry -karmiony zimą.

„Valera, ojciec Kostyi, nigdy mnie nie rozumiał” – westchnęła Anna, siedząc w naszej kuchni i żując czwarty ekler. „Mówię mu, znajdźmy trochę pieniędzy i kupmy kilka automatów z miękkimi zabawkami”. Chyba normalny dochód. Ale nie musisz iść do pracy… Rozstaliśmy się przez nieporozumienie.

Projekt taki sobie, myślę, ale nie chcę się kłócić z teściową. Anna bardzo lubi, gdy ludzie jej słuchają, kiwają głowami i nie sprzeciwiają się. A ona kontynuuje:

  • A oto kolejny temat — ochraniacze na buty.

— Jakie inne ochraniacze na buty? — Byłem ostrożny. — Czy to właśnie te trzeba założyć na stopy? Więc… niebieski?

– Nie tylko – Anna kiwa głową. — Są też różowe, bardzo stylowe, bardziej mi się podobają.

  • Więc o co chodzi z tymi ochraniaczami na buty? — Nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć.

— Kupujemy linię do produkcji ochraniaczy na buty, wynajmujemy pomieszczenie, pierwszy raz zrobimy garaż i ruszamy! — Anna Siergiejewna dała zielone światło, jak Gagarin w rakiecie Wostok-1. — Wszyscy będziemy obsypani czekoladą i orzechami! A tak przy okazji, Nastenka, masz może czekoladę?

Mogę tylko pozazdrościć teściowej apetytu i odwagi w pomysłach. Osobiście boję się angażować w tak wątpliwe sprawy. Mam pracę jako księgowy, to wystarczy. Matka mojego męża nie chce pracować u cudzego wujka, widzi siebie tylko jako bizneswoman. Chociaż, szczerze mówiąc, nie dorównuje temu tytułowi ani pod względem rozumu, ani finansów.

Kostya, mój mąż, pracuje jako sprzedawca sprzętu gospodarstwa domowego; szczerze mówiąc, jego pensja jest dość skromna. Ile razy mu mówiłem, idź się uczyć, zdobądź normalne wykształcenie, nawet specjalizację techniczną. Nie, nie chce, odpowiada, że ​​jest urodzonym „sprzedawcą”, ale nie jest to jeszcze zbyt widoczne.

Ciągnę więc naszą młodą rodzinę jak lokomotywę, bo mój mąż tego nie potrafi.

Kostya i ja jesteśmy małżeństwem od pięciu lat, mieszkamy w jego domu, który Anna Siergiejewna udało się kupić, mimo to wcielając w życie jeden ze swoich pomysłów, czasami ma jasne myśli, ale niezbyt często. Jeśli w życiu Kostyi i moim nastąpi jakiś szok, na przykład globalna kłótnia, nie będę mógł ubiegać się o część tego domu — jest on całkowicie zarejestrowany na nazwisko mojego męża, a majątek został nabyty przed ślubem.

Anna oczywiście nie jest do końca leniuchą, chętnie poszukuje nowych inwestycji. Pracuje jako sprzedawczyni w kiosku Rospechat, ale to oczywiście odskocznia. Przyszedłem, przesiedziałem cały dzień pracy nad „Argumentami i faktami” i wróciłem do domu. Jak mi kiedyś przyznała, że ​​tak naprawdę nie ma żadnego wykształcenia, odłożyła wszystko na później, jakby miała czas. Kiedy teściowa dożyła szóstej dekady życia, zdała sobie sprawę, że jej parafialna edukacja w ósmej klasie nie była szczególnie pożądana na rynku pracy. Musiałem pracować tam, gdzie mnie zatrudnili. Idealnie oczywiście chce zostać „dużym” inwestorem, ale wymaga to niezawodnych projektów i kapitału początkowego. Nie zauważyła ani pierwszego, ani drugiego.

Nasze małżeństwo z Kostią trwało jak zwykle, nic się nie zmieniło, przynajmniej na lepsze. Ceny rosną bezlitośnie, ale pensja Kostyi nie wzrosła ani o rubla. Ale w chwilach naszych rzadkich kłótni, kiedy podpowiadam mężowi, że fajnie byłoby zrobić dwie rzeczy — znaleźć bardziej dochodową pracę i zaciągnąć kredyt hipoteczny na mieszkanie. Szczerze mówiąc, zaniepokoiło mnie to, że teściowa zaczęła mnie coraz częściej odwiedzać, rozglądając się po domu jak właścicielka.

Kilka razy próbowałem porozmawiać z Kostyą:

„Kochanie, wydaje mi się, że Anna Siergiejewna ma projekty na twój dom”. Zauważ, Kostya, mówię „twój”, a nie „nasz”. Osobiście czuję się nie na miejscu. Zacznijmy oszczędzać na zaliczkę, dobrze?

  • Dała mi to. O czym ty mówisz? Czy mama jest w stanie odebrać prezent? – mąż przewrócił oczami. — Wydaje mi się, że przesadzasz. Tak, mama uwielbia fantazjować, ale nigdy nie odbierze mi swojego prezentu. To jest takie niskie…

Nic nie zanotowałem, zachowałem się jak dyplomata. Być może to tylko moje czcze spekulacje, ale co do cholery nimi nie jest? W moich zasadach nie leży oczernianie kogoś.

Ale tymczasem Anna Siergiejewna, odwiedzając dom, coraz uważniej przyglądała się domowi. To jak spojrzenie kota, który znalazł na stole słoik ze śmietaną bez właściciela. Rozglądała się po pokojach, mamrocząc coś pod nosem, jakby zaklęcia. Albo wyrządza szkody, albo coś oblicza w swoim umyśle, zdecydowałem.

W tym samym czasie Anna zaczęła przygotowywać grunt, mówiąc o ludziach sukcesu, którzy „podnieśli się” z samego dołu:

  • Tyle utalentowanych chłopaków! Sprawdziłem na YouTubie… Najważniejsze, żeby wybrać opłacalny projekt i gotowe.

Uświadomiłam sobie, że teściowa nie odpuści sobie pomysłu i nadal będzie szukać gdzie zainwestować te pieniądze, domyślam się nawet skąd je weźmie. Nie trzeba być prorokiem, żeby to zobaczyć. Ale jeśli Anna to zrobi, będzie to najbardziej pozbawiony zasad czyn na świecie — odebranie mieszkania własnemu synowi i jego żonie.

Ale, jak powiedział Churchill: „Jeśli jesteś właścicielem informacji, jesteś właścicielem świata”. Zacząłem oszczędzać pewne kwoty na wszelki wypadek. A co jeśli będę musiał wynająć mieszkanie? Nagle, jak znikąd. Ludzie mają nadzieję na najlepsze, ale przygotowują się na najgorsze. I tak się stało.

Anna Siergiejewna przyszła bardzo tajemniczo, z ciastem i piernikami. Te wyroby cukiernicze nie komponują się ze sobą dobrze, ale teściowa nie zwracała na to większej uwagi. Jej myśli były w zupełnie innym miejscu. Wkrótce Kostya i ja zrozumieliśmy, który.

„Moje dzieci” – zaczęła uroczyście Anna Siergiejewna, osobiście krojąc ciasto. — Długo zmierzałem do celu i wreszcie jestem na progu luksusu i bogactwa!

— Czy wygrałeś na loterii? — Wyjaśniłem. — Masz tak dużo losów na loterię, że Fortuna się do ciebie uśmiechnęła.

„Niezupełnie” – odpowiedziała Anna. — Po prostu doradzili mi, żebym otworzył agencję zajmującą się organizacją wakacji. Sama jestem wakacyjną kobietą, prawda?

Kostya i ja niepewnie pokiwaliśmy głowami. Tymczasem Anna rozwinęła swój pomysł:

— Nazwę swoją firmę jakoś urzekająco, na przykład… „Święto Radości”. Jak ci się podoba?

– Całkiem – pokiwałem głową z aprobatą. — Stylowy, nowoczesny, młodzieńczy, świeży, oryginalny. Co zamierzasz zrobić?

„Och, zatrudnię ekipę animatorów, kilku prezenterów, będziemy organizować poranki, imprezy, spotkania dla młodych ludzi” – Anna zaczęła zginać palce. — Jest wiele rzeczy, które można zrobić, to bardzo szeroki wachlarz usług.

„Ale… to będzie wymagało wielu inwestycji finansowych” – powiedziałem nieśmiało. — Handel to kłopotliwy zawód, nie każdy sobie z nim radzi. Chociaż nie mnie jest ci to mówić.

I wtedy Anna wyciągnęła z rękawa kartę atutową:

  • Sprzedam twój dom! To w końcu mój prezent, prawda? Czy masz dość czasu do…poniedziałku, powiedzmy?:

Zrobiłam się biała jak prześcieradło. Wszystkie moje obawy się spełniły. Przeprosiwszy wyszedłem na balkon, zadzwoniłem do mamy i opowiedziałem jej wszystko:

  • Muszę sprzedać twój dom, spakować rzeczy — Bezczelna teściowa przyszła bez pytania

-Co ona chce zrobić? – Mama westchnęła. — Wyrzucić cię na ulicę?! Ale to jest niskie!

  • O czym mówię, mamo? — westchnąłem. — Inną rzeczą, która mnie przeraża, jest to, że Kostya nie może powiedzieć przeciwko niej ani słowa, zgadza się z nią we wszystkim. Ale naprawdę potrzebowałem do ciebie zadzwonić, powiedzieć ci wszystko tak, jak jest…

„Nastya, opanuj się” – odpowiedziała moja matka. — Czy potrzebujesz pieniędzy na wynajęcie mieszkania? Mój ojciec i ja pomożemy, nie wątp w to. Nie zwlekaj, poszukaj mieszkania od razu, daj znać ile pieniędzy będzie Ci potrzebne.

Podziękowałem mamie za pomoc i wróciłem do kuchni. Tam Kostya i jego matka już studiowali dokumenty. Wszystko jest jasne, mój miękki mąż przyjął wszystko, co mu powiedziano, nieśmiało i z góry skazanych na zagładę.

Nie rozmawiałam już z teściową, było to w mojej duszy bardzo obrzydliwe i obrzydliwe. Zacząłem szukać mieszkania i znalazłem odpowiednią opcję. Mam oszczędności, rodzice pomogą, wynajmiemy na pół roku i wtedy zobaczymy. Jednak nie wszystko poszło tak gładko, jak myślałem. Właścicielka podniosła cenę mieszkania dwa miesiące później, powołując się na konieczność opłacania studiów syna. Musiałem się zgodzić, nie jesteśmy plemieniem faraona, żeby skakać z miejsca na miejsce.

I znowu pojawiło się pytanie o twórczość Kostyi. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebny był żywiciel rodziny, który wniósł do jaskini ogromnego mamuta. Znalazłam nawet pracę dla mojego męża. Gdzie zapłacili dwa razy więcej. Usłyszawszy, że na budowie trzeba będzie wylać fundamenty, mąż był oburzony:

  • Anastazja! Czy jesteś szalony? Żebym ja, doświadczony i odnoszący sukcesy konsultant sprzedaży, majstrował przy betonie brudny jak świnia? Nie, to na pewno się nie stanie.

Kiedy się złości, zawsze mówi do mnie pełnym imieniem i nazwiskiem.

„OK, znajdź sobie stanowisko kierownicze, skoro jesteś taki mądry” – odparowałem. — Kostya, mam dość bycia w naszej rodzinie zarówno dla kobiety, jak i mężczyzny. Nie dość, że całe gospodarstwo jest na mnie, to jeszcze nie chcesz godnie zarabiać. Lubisz pracować 10 godzin dziennie i zarabiać trzy kopiejki? Co można za nie kupić? Kilka słupków kiełbasy? A ty uwielbiasz się pięknie ubierać, żądasz, żeby buty nie były z taniego azjatyckiego sklepu, ale były kupione w drogim sklepie obuwniczym. No dalej, zacznij mi pomagać, naprawdę nie dam sobie rady sama.

Najwyraźniej w grę wchodziły geny teściowej i mąż wpadł na taki pomysł:

  • Może zjemy chiński makaron? Wiesz, nie jestem zbyt wybredny, jeśli chodzi o jedzenie. Można jeść niedrogie płatki zbożowe, parzyć herbatę kilka razy, to też jest rozwiązanie.
  • Tak, nie będziemy się myć tygodniami, zaoszczędzimy na wodzie, mydle, szamponie i żelu pod prysznic. Nie gol się, broda będzie Ci odpowiadać. Wcale nie musisz jeść w domu, wystarczy odwiedzić gości. Do pracy będziemy chodzić pieszo, dotarcie tam zajmie nam około godziny. Jakie jeszcze lifehacki możesz wymyślić, żeby uniknąć pracy? — krzyknąłem.

„Nie złość się” – Kostya zmarszczył brwi. — Po prostu zrozum, że nie lubię zmieniać pracy, lubię komunikować się z ludźmi, uszczęśliwiać ich. Czy wiesz, jak bardzo są zadowoleni z zakupów u nas?

„Ważne jest dla mnie to, że jestem nieszczęśliwa” – odpowiadam. „Ty i ja jesteśmy w kompletnej rozsypce, czasem wyrzucają mnie z domu, czasem muszę zjeść krakersy… Co dalej?” Czy wykopiemy ziemiankę w lesie, jak niebo w chatce z ukochaną?

Kostya beknął coś niedosłyszalnie w swojej obronie. Nagle stało się dla mnie jasne, że nie chce niczego zmieniać w swoim życiu. Najbardziej naturalny kamień leżący, pod którym nie przepływa woda.

  • Kostya, czy cenisz nasz związek z tobą? – Zadałem moje główne pytanie. — A może mnie nie kochasz, czy po prostu czujesz się ze mną dobrze? Karmię nas, płacę za mieszkanie i ubrania. Co zrobiłeś dla naszej miłości? To nie są tylko słowa, to są czyny.

Mój mąż myślał przez jakąś minutę, po czym odpowiedział mi, że choć bardzo mnie kocha, to nie będzie szukał innej pracy, jest już dobrze odżywiony i wygodny. Jeśli coś mi nie pasuje, dodał mąż, to mnie nie trzyma, on też, jak mówią, jest zmęczony tym, że ciągle go dręczę o różne drobiazgi.

Uzgodniliśmy, że tego samego wieczoru przeprowadziłem się do rodziców. Wydawało mi się, że sytuacja nadzwyczajna zmotywuje Kostyę do podjęcia radykalnych kroków; wybrał także japońskie przysłowie: „Jeśli długo będziesz siedzieć na brzegu rzeki, ciała twoich wrogów z pewnością będą po niej pływać”. Oznacza to, że usiądź dokładnie w piątym punkcie i poczekaj.

Nie potrzebuję takiej osoby, chcę być słabą, bezbronną kobietą, a nie koniem pociągowym, w który lekką ręką męża się zamieniam, który na szczęście już nim był.

Jeśli jesteś zainteresowany, biznes Anny Siergiejewnej nie wypalił, w naszym mieście jest po prostu zbyt duża konkurencja, po prostu została zmiażdżona. Znów sprzedaje gazety i czasopisma, oddając się marzeniom o bezchmurnym życiu. Kostya mieszka z nią, sprzedaje pralki, szczerze wierząc, że zarabia na przyzwoite życie.

Nie spieszę się jeszcze z rozpoczęciem nowego związku, jak pokazuje praktyka, trzeba uważnie przyjrzeć się nie tylko mężowi, ale także jego matce. Kto wie, jakiego marzyciela ześle Bóg?

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *