Matka balowała na wakacjach, a jej córeczka konała w mieszkaniu. Już rok temu były niepokojące sygnały

Klaudia G. miała już dość swojej niepełnosprawnej 3-letniej córeczki. Miała się nad nią znęcać i ją głodzić. Pod koniec lipca zostawiła dziewczynkę samą w mieszkaniu i wraz z nowym partnerem wyjechała na wakacje. Emilka przez kilka dni nic nie piła i nie jadła. Kiedy jej matka wróciła po kilkudniowych wojażach, dziewczynka już praktycznie nie reagowała. Jakiś czas później zmarła. Okazuje się, że już w zeszłym roku do GOPS trafiały niepokojące sygnały. Dlaczego nic z tym nie zrobiono?

Emilka w swoim udręczonym krótkim życiu doświadczała ze strony matki tylko przemocy psychicznej i zaniedbania. Często zostawiała ją samą w domu i w ogóle się nią nie przejmowała. Kiedy dziewczynka płakała, ona chodziła po klubach i korzystała z życia. Jednak pod koniec lipca tego roku pokazała swoje prawdziwe okrutne oblicze.

Zamknęła 3-letnią Emilkę w mieszkaniu i wyjechała z nowym partnerem na wakacje. Dziewczynka przez kilka dni była sama bez wody i jedzenia. Gdy płakała z głodu, jej matka balowała nad morzem i zamieszczała zdjęcia z wakacji w mediach społecznościowych. Kiedy po kilku dniach wróciła do Siedlec, jej córka jeszcze żyła, ale jej organizm był wycieńczony. Jakiś czas później zmarła. Czy tej tragedii można było uniknąć? Dlaczego nikt nie reagował na płacz i dramatyczne wołanie o pomoc?

Umierała w łóżeczku z wycieńczenia. Były sygnały od mieszkańców
Reporter «Faktu» pojechał na miejsce, aby dowiedzieć się, dlaczego nikt nie zainteresował się tym, jak matka zachowuje się względem swojej niepełnosprawnej córki. Okazuje się, że w zeszłym roku do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej trafiały sygnały, że Klaudia G. nie radzi sobie z opieką nad dzieckiem. Pracownicy GOPS przyznają, że informacje o zaniedbaniach były przez nich weryfikowane, ale nie było żadnych przesłanek ani dowodów na konkretne działania ze strony matki.

— Sytuacja, która została zgłoszona rok temu przez jedną z mieszkanek, była analizowana indywidualnie. Pracownik socjalny pojechał na miejsce, aby to sprawdzić. Na placu zabaw zastał babcie i matkę z dziewczynką. Dziecko jadło wtedy zupę. Z relacji pracownika, który był na miejscu, nie zauważono żadnych niepokojących rzeczy. Dziecko wyglądało normalnie i nie było widać oznak wycieńczenia. Niestety, nie mogliśmy interweniować na podstawie samych podejrzeń — tłumaczy Monika Redesiuk, pracownik socjalny z GOPS.

Klaudia G. teraz będzie musiała odpowiedzieć przed sądem za swoje czyny. Została zatrzymana.

Dima śpieszył się na spotkanie z Kasią. Kilka metrów przed domem zabił go kocioł gazowy

To ona zdewastowała pomnik na Woli. Jej sąsiedzi przerywają milczenie. Byliśmy na miejscu!

Pracownik GOPS twierdzi, że w ubiegłym roku były sygnały od mieszkańców, ale nie stwierdzono nieprawidłowości w wychowaniu.

Za tymi drzwiami miała non stop płakać Emilka.

Kiedy mała Emilka płakała, jej mama dobrze się bawiła na wakacjach.

Na tym placu zabaw miała być widywana matka i dziewczynka.

Ludzie w mieście głośno mówią o tym zdarzeniu.

Matka za krzywdy wyrządzone córce odpowie przed sądem.

To w tym bloku w Siedlcach rozgrywał się dramat.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *