Nie milkną echa tragicznych wydarzeń z Gliwic. 4-letni Ignaś miał paść ofiarą swojej mamy i jej partnerki. Druga z kobiet miała znęcać się nad chłopcem. Matka nie stawała w jego obronie. Ignaś uciekł z domu całkiem nagi. W samych bucikach błąkał się po ulicy Warszawskiej. Miał obrażenia na ciele. Głodne i spragnione dziecko zaczepiło przechodnia. Poprosiło o jedną rzecz. Tak wyszła na jaw tajemnica jego maltretowania.
Dwa dni temu cała Polska poznała historię małego Ignacego z Gliwic. Biedne dziecko uciekło z domu, zupełnie nagie, w samych butach. Działo się to w środku dnia. Znamy coraz więcej szczegółów tych dramatycznych okoliczności.
Nagi Ignaś odsłonił tajemnicę kaźni. Poprosi o jedną rzecz
Losem chłopca spacerującego ul. Warszawską w Gliwicach zainteresowała się Ukrainka, która przechodziła tamtędy z psem. Na wysokości sklepu z warzywami mały Ignaś podszedł do niej i powiedział, że bardzo chce mu się pić. Poprosił ją o wodę. Spragnionemu chłopcu kobieta kupiła butelkę wody, a następnie zaprowadziła na pobliski komisariat policji. Policjanci byli w szoku, widząc nagusieńkie dziecko z urazami na ciele. Wezwali pogotowie, które następnie przywiozło go do szpitala w Zabrzu.
— Na ciele dziecka stwierdzono liczne obrażenia w postaci urazów lewego ramienia, klatki piersiowej, policzka prawego, urazu lewego oczodołu, które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała chłopca na okres poniżej 7 dni i mogły powstać w sposób czynny — informuje prokurator Karina Spruś, rzecznik prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Nad 4-letnim Ignasiem pastwiono się ze szczególnym okrucieństwem
Ruszyła machina śledztwa. Szybko ustalono, gdzie Ignaś mieszka. Zatrzymano matkę dziecka Julię B. i jej partnerkę Patrycję J. Obie kobiety mieszkały w wynajmowanym lokalu z trójką dzieci (Ignasiem i dwoma córeczkami Patrycji J.). Nad ślicznymi dziewczynkami Patrycji nikt się nie znęcał. One były zadbane i hołubione. Ofiarą był 4-letni niepełnosprawny Ignaś, który cierpi na łamliwość kości. Chłopczyk przeszedł już kilka operacji nóg. To właśnie nad nim miała pastwić się ze szczególnym okrucieństwem partnerka jego matki — Patrycja J. Jego matka Julia B. z kolei nie reagowała na zachowanie partnerki i sama miała stosować wobec dziecka przemoc słowną i fizyczną w postaci klapsów i wyzywania dziecka.
— Podczas przesłuchania żadna z nich nie przyznała się do znęcania nad małym Ignasiem — mówi prokurator Karina Spruś. — Zarzuty postawiliśmy obu. Matka małego chłopczyka opisała dokładnie zachowania Patrycji J. wobec jej syna.
To z jej wyjaśnień śledczy wiedzą, że dziecko było katowane, bite, głodzone, zamykane w szafie i straszone oddaniem do domu dziecka. Miała to czynić Patrycja J. Używała wobec 4-latka pięści, kabla. — Pozbawiała go picia i jedzenia, zabraniała załatwiania potrzeb fizjologicznych, rzucała dzieckiem o ścianę, szarpała je za uszy, gryzła, dusiła i kopała małoletniego — mówi w rozmowie z «Faktem prokurator Karina Spruś, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. — Jego matka absolutnie nie reagowała, sama też używała siły i obelg wobec chłopczyka.
Dziwny związek obu matek
Dlaczego Julia B. pozwalała na krzywdę swojego syna? Być może dlatego, że sama była ofiarą jej przemocy. Tak przynajmniej wyznała śledczym. — To śledztwo będzie wyłączone do innego postępowania — powiedziała prokurator Karina Spruś.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, w tym przedziwnym związku pracować miała tylko Julia B. Jej partnerka Patrycja J. miała ją wulgarnie wyzywać, zmuszać ją do przekazywania zarobionych pieniędzy, dysponowała nawet jej kartą płatniczą. Gdy stawiała opór, Patrycja J. miała ją również bić pięściami i tłuczkiem do ziemniaków po głowie, gryźć po nadgarstkach i przypalać papierosem. Mimo to Julia B. znosiła razy swojej partnerki. Ich chora miłość kwitła, do czasu, aż maltretowany Ignaś nie uciekł z domu.
To właśnie Julia B. miała wyznać śledczym, że obie są parą. Jej partnerka jednak temu zaprzeczyła, twierdząc, że tylko użyczyła jej schronienia. Sąsiedzi jednak w rozmowie z «Faktem» słyszeli, jak wyznawały sobie miłość.
3 sierpnia obie matki trafiły do aresztu. Za znęcanie ze szczególnym okrucieństwem grozi im do 10 lat za kratkami. Jaki los czeka ich dzieci?
Gdzie trafi mały Ignaś i córki oprawczyni? Gdzie są biologiczni ojcowie dzieci?
We wtorek mały Ignaś miał być odebrany ze szpitala w Zabrzu. Sąd rodzinny zdecydował, że chłopczyk trafi do rodziny zastępczej. W najbliższym czasie ma też zapaść orzeczenia w sądzie rodzinnym dotyczące dwóch córeczek aresztowanej Patrycji J. To 5-latka i jej półtoraroczna siostrzyczka. Z naszych informacji wynika, że dziewczynki trafiły na razie pod opiekę dziadków. Dlaczego ich biologiczni ojcowie nie mogą się nimi zająć? Ojciec 4-letniego Ignacego jest poszukiwany przez policję do sprawy karnej. Miał okraść Julię B. z pieniędzy. Ojciec córek Patrycji J. odbywa aktualnie karę w więzieniu.
Śledczy będą mieli sporo do zrobienia w tej sprawie. Muszą przesłuchać świadków, niewykluczone, że również samego Ignasia, w obecności psychologa. Sąsiedzi twierdzili w rozmowie z «Faktem», że w mieszkaniu obu kobiet na porządku dziennym były głośne imprezy i krzyki. Mówili nam wcześniej, że widzieli w piwnicy poduszkę i kocyk. Zastanawiali się, czy mały Ignaś nie był tam wyrzucany przez obie kobiety.Policja: nikt z sąsiadów wcześniej nie prosił nas o pomoc
— 31 lipca, gdy dziecko błąkało się po mieście, przeprowadziliśmy interwencję w domu chłopczyka. Policjanci odwiedzili też piwnicę, ale nie zauważyli tam żadnej poduszki, ani kocyka — mówi asp. Krzysztof Pochwałka z policji w Gliwicach. Zapytany, czy sąsiedzi zgłaszali, że w mieszkaniu dzieciom dzieje się krzywda, powiedział: — Nikt z sąsiadów nie prosił nas o pomoc, nie było żadnych interwencji dotyczących dzieci. W lipcu ub. roku funkcjonariusze byli pod tym adresem, ale na wniosek Patrycji J. Interwencja dotyczyła jej byłego partnera. Nikt później nie wzywał nas pod ten adres.
Gehenna 4-letniego Ignasia z Gliwic. Był katowany, głodzony. Szokujące słowa sąsiadów o rodzinie
Czy Ignaś z Gliwic spał w piwnicy? Sąsiedzi mówią o szokującym znalezisku
Obie kobiety zostały oskarżone o znęcanie się nad 4-letnim Ignasiem ze szczególnym okrucieństwem.
Ten malutki chłopczyk był maltretowany.
Wyszedł na ulicę nagusieńki. Gdy poprosił o wodę, na jaw wyszła jego gehenna.
Julia B. jest matka małego Ignasia. Miała pozwalać na maltretowanie syna, sama również stosowała ciosy.
Julia B.
Patrycja J. to kobieta z piekła rodem. Śledczy postawili jej zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małym Ignasiem.
Patrycja J. trafiła do aresztu, podobnie jak matka Ignacego.
Za tymi drzwiami rozgrywał się dramat malutkiego chłopczyka.
Drzwi opieczętowała polica.
W tym domu przy ul. Warszawskiej w Gliwicach trwało piekło małego Ignacego.