Mężczyzna o imieniu Kvoth szedł do pracy swoją zwykłą trasą, rozmawiał przez telefon z żoną i dzielił się z nią szczegółami swojego dnia.
Słońce dopiero zaczynało przebijać się przez chmury, malując poranne miasto ciepłymi odcieniami, a ulice stopniowo budziły się do hałasu samochodów i gwaru spieszących się ludzi.
Nagle jego wzrok przykuł dziwny widok na ulicy: bezdomnego siedzącego na wózku inwalidzkim, otoczonego starymi gazetami i śmieciami, co kontrastowało z jasnymi światłami i ruchem ulicznym wokół niego.