Kiedy otworzyła drzwi, to, co ją czekało, nie było tym, co sobie wyobrażała. Dom był schludnie posprzątany, choć przywykła do widoku kompletnego nieładu.
Na półkach leżały książki wytarte z kurzu, okna lśniły czystością, a nawet stary obrus na stole był wyprasowany.
W kuchni pachniało świeżo zaparzoną herbatą, a na stole stał kawałek ciasta, jakby był przygotowany w ramach wdzięczności.
I wtedy zauważyła kartkę pozostawioną na parapecie. Uciekinier, którego przygarnęła na jakiś czas, napisał na niej kilka dyskretnych słów uznania.
Podziękował jej za danie mu szansy na bycie człowiekiem i przypomnienie sobie, jak to jest żyć bez poczucia bycia ściganą bestią. Każde słowo odbiło się ciepłym echem, ponieważ nie spodziewała się, że jej dobroć tak dobrze odbije się na człowieku, którego wszyscy uważali za beznadziejnego.