Nie ma szczęśliwego zakończenia historii 65-letniej pani Ireny z Głuchołazów (woj. opolskie). Kobieta zaginęła, gdy wyszła z domu, by dotrzeć do punktu ewakuacji. Wtedy kontakt z nią się urwał. Dziś już wiadomo, że porwała ją woda płynąca ulicami miasteczka. Śmierć seniorki potwierdziła jej najbliższa rodzina.
Kobiety przez kilka dni szukali zaniepokojeni bliscy. Dzieci zamieszczały w social mediach apele o pomoc w odnalezieniu zaginionej. Wiadomo było, że pani Irena zmierzała do punktu ewakuacyjnego. Z domu znajdującego się przy ul. Norwida w Głuchołazach wyszła w niedzielę 15 września ok. godz. 7 rano. Syn wskazał jej punkt, do którego miała się udać. Nigdy tam jednak nie dotarła.
Zaginięcie pani Ireny z Głuchołazów
Rodzina długo wierzyła, że zaginiona odnajdzie się cała i zdrowa. Na zalanych terenach bardzo ciężko nawiązać z kimś kontakt. Jest ogromny problem z zasięgiem. Ich nadzieja jednak zniknęła, gdy dotarły do nich informacje, że ktoś widział płynący obiekt w kolorze kurtki pani Ireny. — Słyszano też krzyki wzywające pomocy — opowiadał «Faktowi» syn kobiety.
Niestety, we wtorek 17 września wieczorem tragiczne domysły się potwierdziły. Znaleziono ciało pani Ireny.
Tak, to prawda. Teraz jest nam nawet trudno patrzeć na jej zdjęcia
— powiedział nam załamy syn kobiety.
Powódź. Głuchołazy pod wodą
Głuchołazy były pierwszą miejscowością, która znalazła się pod wodą. Rwący nurt zmiótł nawet tymczasowy most. W mieście zarządzono ewakuację. Pani Irena chciała się do tych zaleceń zastosować. Niestety, okazało się, że już wtedy było na ucieczkę z domu za późno. W środę 18 września podano informację, że woda opadła już na tyle, że w Głuchołazach nie ma miejsc, do których nie da się dotrzeć z pomocą.
Zobacz też:
Tragedia na wakacjach. Nie żyją kobieta w ciąży i jej mąż
Znany lekarz zginął w powodzi. Koleżanka ze szpitala dobrze pamięta, co zrobił 30 lat temu
Pani Irena zaginęła w Głuchołazach. Okazało się, że nie żyje.