Ciężar Całą drogę do wsi milczeliśmy. Konstantin unikał patrzenia na żonę. Usiadła na tylnym siedzeniu, owinięta kocem i milczała, żegnając w myślach dom, w którym mieszkała przez ostatnie sześć lat. I z moim mężem.

Przez całą drogę do wioski milczeliśmy. Konstantin unikał patrzenia na żonę. Usiadła na tylnym siedzeniu, owinięta kocem i milczała, żegnając w myślach dom, w którym mieszkała przez ostatnie sześć lat.
I z moim mężem.

Po tym, jak lekarze postawili jej rozczarowującą diagnozę, Konstantin zdawał się zamykać w sobie. Przestał czule wyzywać żonę, przestał dawać prezenty i zaczął zostawać do późna w pracy, z rodzicami i przyjaciółmi.

Olesya zdawała się rozumieć, co się dzieje: potrzebował jej, gdy ona stała pewnie na nogach, a teraz, jako osoba niepełnosprawna, straciła swoją wartość. Niecały miesiąc minął, zanim poinformował ją:

  • To właśnie Olesya, nie obrażaj się na mnie, powinieneś wszystko zrozumieć sam. Jesteś teraz chory, potrzebujesz spokoju, spacerów na świeżym powietrzu, pożywnego jedzenia. A ja cały dzień jestem w pracy i nie ma w domu nikogo, kto mógłby gotować. To nie Twoja wina, że ​​nie radzisz sobie z pracami domowymi, ale życie nie stoi w miejscu. Trzeba się Aloszą opiekować, trzeba dbać o dom. Rozmawiałem z twoim ojcem i matką, zgodzili się cię zabrać ze sobą. Proszę, nie odmawiaj udania się tam, a zwłaszcza nie uważaj mnie za osobę o słabej woli. Tam poczujesz się lepiej, tam będziesz otoczona rodziną, będziesz częściej przebywać na świeżym powietrzu. Cóż, sam wszystko doskonale rozumiesz.

Olesia bała się wtedy nie o siebie, ale o pięcioletniego synka.

  • A co z Aloszką beze mnie? A co ze mną bez dziecka?
  • Przyjedziemy z nim do Ciebie na weekendy.

Konstantin postanowił oddać żonę rodzicom. Jak lalka, która się zepsuła. Dokładnie tak postrzegała siebie kobieta.

Miejscowa wieś przywitała Olesię spokojem, z ogrodu wyszła jej matka, ojciec też był dzisiaj w domu.

  • Nie zostaniesz rozpoznana, córko! — Mama złożyła ręce, gdy Konstantin niósł żonę do domu w ramionach. — Jakże blady i chudy się stałeś!

Matka jak zwykle nie mogła się powstrzymać i zalała się łzami. Pokiwała głową na wszystkie słowa zięcia.

„Aloszka jest w przedszkolu” – wyjaśnił. – Muszę się spieszyć do miasta, żeby go odebrać wieczorem.

  • Dlaczego go tu nie przyprowadziłeś? – Tatiana, mama Olesi, była zaskoczona. — Aloszka powinien być obok swojej matki.

Konstantin spojrzał na napiętą żonę i powiedział niepewnie:

  • Widzisz, Olesya i ja zdecydowaliśmy, że chłopiec na razie zamieszka ze mną. Ma ogród w mieście, moja mama się nim opiekuje. Mama jest teraz częstym gościem w naszym domu, prawda, Oles? Choroba to choroba, ale ktoś musi zajmować się domem.

W jednej chwili wyraz twarzy Tatyany zmienił się ze zdezorientowanego na wściekły:

„Dlaczego zdecydowałeś o wszystkim za nas, za moją córkę?” Czy nie rozumiem, że planujecie pozbyć się Oleski, a jeśli już, to oddajcie też chłopca!

Nikt nie spodziewał się, że kobieta nagle rzuci się na zięcia i chwyci go za pierś.

„Dobrze znam moją Oleskę.” Nigdy nie zrezygnuje z syna. Możesz ją oszukać, ale nie zostawię cię samego!

Olesya, która siedziała na sofie, sięgnęła do skandalizującej matki i upadła prosto na podłogę. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić, że nogi przestały jej słuchać. Miała złudzenie, że wszystko było jak wcześniej.

W aferze interweniował mąż Tatiany, który oderwał ją od zawstydzonego zięcia.

  • Cóż, ty Konstantin, przygotujmy się do powrotu do miasta, zabiorę do nas Lyoshkę.
  • Ale jak? – był zaskoczony. „Mówiłam ci: on ma przedszkole”.
  • No cóż, to nie jest szkoła. Spędzi z nami lato i zrelaksuje się na łonie natury.

…Potem, gdy Konstantin i jego ojciec wyszli po chłopca, Olesya przycisnęła głowę do ramienia matki:

  • Mamo, dlaczego nakrzyczałaś na Kostyę? Kiedy tu przychodziłam, bardzo się martwiłam… Teraz stałam się ciężarem na Twojej szyi, będziesz musiała nie tylko na mnie patrzeć, ale i opiekować się mną? Byłoby lepiej, gdyby Lyosha pozostał w mieście ze swoim ojcem.
  • Czy ty w ogóle nic nie rozumiesz? – zdziwiła się mama. — Koska chce się ciebie pozbyć i zatrzymać syna. Zapamiętaj moje słowa, zostaniesz bez mężczyzny, on ożeni się po raz drugi, ze zdrową, chodzącą kobietą. I złoży z tobą pozew o rozwód.

Olesia potrząsnęła głową:

  • Nie, nie, mamusiu, nie mów tak! Kostyi jest teraz trudniej niż mnie. Nadal obwinia się za wypadek. Kiedy się pobrali, nikt nie wyobrażał sobie, że będzie musiał cierpieć z osobą niepełnosprawną. Nie chcę być dla niego ciężarem. Nie chcę też być dla ciebie ciężarem. Teraz, gdyby tylko udało mi się wysłać mnie do jakiejś szkoły z internatem, gdzie opiekowaliby się mną ludzie, którym za to płacą.

Matka skarciła córkę:

  • Co wymyśliłeś, niech cię Bóg błogosławi! Nie pozwolę ci nigdzie iść. I zięć Koska, też znalazłem męczennika… Tak, myślę, że to jego wina za to, co cię spotkało! No cóż, nic… Zobaczysz, postawimy cię na nogi.

Olesya uśmiechnęła się, a jej oczy zrobiły się wilgotne.

  • Cóż, to mało prawdopodobne, mamusiu.

„Najważniejsze dla mnie jest to, że żyjesz”.

Olesia poruszała się na wózku inwalidzkim, na którym mama zabierała ją do miejscowej uzdrowicielki, starszej kobiety, która znała się na ziołach i była uważana za uzdrowicielkę. Nazywa się Nadieżda Oktyabrinovna.

Stara nie mieszkała sama, z prawnuczką Aksinią, kobiety położyły Olesię na kanapie, a babcia Nadya obmacała jej nogi i kość ogonową.

  • Uszkodzony, prawda? – kobieta żałośnie pokręciła głową. – Miałem sen, w którym powiedziano, że twój człowiek ratuje się. W ostatnich sekundach zawrócił samochód, aby mniej cierpiał. Nie pomyślał o tym, że jesteś w pobliżu i możesz przyjąć pełny cios.

„To nieprawda” – natychmiast stwierdziła Olesya. Spojrzała w jeden punkt — wszystko było zupełnie inne. A co możesz wiedzieć, możesz się tylko domyślać. Pewnie moja mama podsunęła ci ten pomysł, prawda?

Olesia spojrzała na matkę, która milczała za zasłoną.

„Chcę wrócić do domu” – westchnęła dziewczyna.

  • Nie ruszaj się. Zrobię ci masaż i herbatę ziołową.

Zza zasłony wyjrzała także ośmioletnia dziewczynka Aksinya. Po cichu podeszła do Olesi leżącej na kanapie i podała bukiet stokrotek.

  • Ciociu, jesteś bardzo piękna. Jak lalka.

„Dziękuję, kochanie” – Olesya uśmiechnęła się.

Olesya od dawna wiedziała, że ​​jest piękna. To piękno dało jej szczęście w obliczu Kostyi. Konstantin przyszedł na pogrzeb swojej babci i zobaczył Olesję w sklepie.

Oczarowała go blondynka wyglądająca jak anioł. Zakochałem się. Przyszedłem kilka razy, zanim złożyłem ofertę.

Miejski facet, który przyjechał do wsi własnym samochodem, podniecił serce Olesi. Z radością zgodziła się na małżeństwo i wyjechała z Konstantinem do miasta.

A teraz… Jaki pożytek z tej piękności, jeśli twoje nogi nie chodzą?

Po powrocie do domu dziewczyna wreszcie obudziła się z poprzedniego życia w mieście.

Jak rzadko pamiętała swoją rodzinę, nie chciała odbierać telefonu, gdy dzwoniła matka. Zmarszczyła swój śliczny, mały nosek, kiedy przyszedł jej ojciec i przyniósł rybę.

  • Tato, mówiłem ci, że nie jemy ryb! Nawet nie chce mi się tego sprzątać! – była oburzona. Ojciec stał na korytarzu z torbą ryb w rękach, a jego oczy błyszczały.
  • Chciałem, żeby było lepiej. Nie będziesz musiał czyścić ryby, moja mama i ja patroszyłyśmy ją przez całą noc. Wkładasz do zamrażarki i pozwalasz mu usiąść. Powoli wyjmij i usmaż.

„Lepiej przynieść mięso jesienią” – Olesya wzruszyła ramionami.

I nie mogło być mowy o tym, żeby Olesia z mężem przyjechali na tydzień do pomocy przy sianokosach i w ogrodach warzywnych: Konstanty prychnął, że ma legalny urlop, chce odpocząć, Olesia, patrząc na niego, kiwnęła głową.

„Wybacz mi” – Olesya otarła łzy z oczu.

Teraz, gdy stała się niepełnosprawna, zaczęła patrzeć na wszystko z innej perspektywy.

Tylko matka i ojciec jej nie odrzucą, choć sami są starzy i chorzy. Tylko oni jej potrzebują, gdyby nie wypadek, nadal żyłaby w nieświadomości.

Matka nie pozwalała Olesiowi nic robić w domu:

  • Dokąd sięgasz, zabierz ręce. Jestem zdany wyłącznie na siebie. Jeśli wypadniesz z wózka, jeszcze bardziej zaszkodzisz swoim nogom. Pozwól, że wyprowadzę cię na podwórko.

Ojciec wyciął i wygładził wszystkie progi i nierówności pomiędzy drzwiami a podłogą, a przy werandzie zrobił coś w rodzaju rampy, aby jego córka w wózku mogła spokojnie się poruszać.

Matka zabrała Olesję na podwórko, gdzie ojciec układał drewno na opał, a syn Olesi, Łyoszka, pomagał mu, niosąc w rękach jedno poleno.

„Asystent rośnie” – uśmiechnął się ojciec. — Córko, spójrz, co ci kupiłem.

Ojciec wskazał na hamak, który przywiązał do słupków zainstalowanych pod baldachimem. Chrząkając, wziął Olesję w ramiona i przeniósł ją na hamak.

Wydaje się, że to drobnostka, a daje tyle radości. W końcu życie składa się z małych rzeczy, Olesia czytała książkę, leżąc w hamaku, słuchając negocjacji Lyoshki z dziadkiem i uśmiechając się.

Wieczorem ojciec odpalił motocykl, posadził Olesję w kołysce, a obok niego wnuk Łyoszka. Matka usiadła na siedzeniu, obejmując męża w pasie. Poszliśmy nad rzekę, Olesia usiadła tuż nad wodą, żeby mogła cieszyć się wodą ciepłą jak mleko.

Dziewczyna wygrzewała się na słońcu, odsłaniając swoje ciało, zakryła twarz słomkowym kapeluszem. Wynurzył się z wody nie wiadomo skąd.

  • Dziewczyno, powiedz mi, czy jesteś syreną?

Jego głos był drwiący, Olesia wstała i odrzuciła kapelusz, gdy usłyszała jego głos. Patrzyły na nią figlarne oczy pokryte mokrymi, gęstymi rzęsami. Facet był młody, przystojny, wyszedł z wody, pokazując idealną sylwetkę. Kiedy zobaczył twarz Olesi, zatrzymał się i zamilkł.

  • Kim jesteś? A dlaczego nie pływasz?

„Opalam się” – odpowiedziała dziewczyna.

„Mamo, mamo” – podbiegła Lyoshka.

Młody człowiek spojrzał na dziecko, zawstydził się i powiedział:

  • Przepraszam, że przeszkadzam.

„Czego chcesz od mojego małego kurczaka?” Olesya przytuliła syna i spojrzała na bezczelną osobę, która zakłócała ​​jej spokój.

Facet, odwracając się do niej, podszedł do stojącej kilka metrów dalej grupy młodych ludzi z namiotami. Bawili się, pływali motorówką. Spoglądając od czasu do czasu na Olesję, młodzieniec wsiadł do łódki i odpalił ją, pozostając sternikiem. Stado młodych chłopców i dziewcząt natychmiast wsiadło do łodzi, a następnie z niej wyskoczyło. To były piękne letnie dni.

Olesya dzwoniła do męża każdego wieczoru, ale rzadko odbierał telefon. Odpowiedział niechętnie; każde słowo trzeba było z niego „wyciągnąć”.

  • Olesie, mam mnóstwo spraw do załatwienia, ale naprawdę nie mam dla ciebie czasu. Czy mógłbyś dzwonić tylko w sprawach służbowych? — zapytał.
  • Bone, zdecydowałem się obciąć włosy. Są długie, zawsze splątane i trudno się nimi opiekować” – dodała. „Wydaje mi się, że mama jest już nimi zmęczona”. Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym skróciła ją do ramion?

Wcześniej Konstantin zabronił jej ściąć włosy. Miała je długie i ciężkie, sięgające poniżej talii. Po szpitalu musiałem ściąć część włosów, ale nawet wtedy Konstantin poprosił, żeby je zostawił. Powiedział, że widział, jak wszystkie kobiety zazdroszczą bujnej „grzywy” Olesi.

Teraz obojętnie się zgodził:

  • Rób co chcesz. A teraz przepraszam, mam pracę do wykonania.
  • Czekaj, Kostya, nawet nie zapytałeś o Aloszkę!

Mąż nagle warknął:

  • Powiedz mi, co ci na nim zależy? Będziesz siedzieć tak, jak siedziałaś w wózku. I będę musiała sama wychować chłopca. Co, nie masz tam nic do roboty, masz dość dzwonienia i marudzenia.
  • Czy ja jęczę?! Co mówisz? Nie masz dla nas czasu, synu, czy w ogóle nas potrzebujesz?

-Oszalałeś? Czego mógłbym chcieć od kaleki? – powiedział powoli.

Olesya prawie zakrztusiła się z oburzenia, pospiesznie odłożyła słuchawkę i ścisnęła ją mocno w dłoniach, prawie płacząc.

Więc jej mąż otworzył się przed nią od drugiej strony. Olesia milczała, starając się nie pamiętać tamtego nieszczęsnego wieczoru. Kostya zaprosił ją na urodziny przyjaciela, Alyosha została z teściową. Olesya okazała się tego wieczoru najpiękniejszą dziewczyną i chętnie przyjmowała komplementy. Mój mąż był zazdrosny, pił i pił, a potem po prostu odciągnął mnie od stołu i wyprowadził na zewnątrz.

– Chodźmy do domu – powiedział.

  • Ale jesteś pijany, jak możesz usiąść za kierownicą?
  • Upiłem się przez ciebie! Ubierz się i kręć ogonem!

-Co mówisz?

Nie dotarli do domu. A to wszystko wina Konstantina. Olesya postanowiła o tym nie pamiętać.

Nigdy.

Nikt nie powinien winić jej męża za to, co się stało. Nawet matce nic nie powiedziała.

Wieczorem do ich domu przyszedł facet, którego spotkali na brzegu. Olesia siedziała z synem na werandzie i czytała mu na głos książkę.

  • Z kim się widzisz? – Podniosła wzrok znad księgi i spojrzała na wahającego się przy bramie młodzieńca.
  • Ja… Na mleko. Kocham mleko. Mówią, że mogę to od ciebie kupić.

„Tak, oczywiście” – złapała się Olesya. — Synu, Lyoszenka, biegnij szybko do babci, powiedz jej, że przyszedłeś po mleko.

Chłopak wbiegł do domu.

  • Właściwie to idę do ciebie. – Tutaj – powiedział nieznajomy, nieco zawstydzony.
  • Do mnie? Po co?

Gdyby Olesia umiała chodzić, natychmiast by stąd wyszła. Ale ponieważ pozbawiono ją takiej możliwości, pozostała siedząca.

„Jesteś bardzo piękna, z jakiegoś powodu pierwszy raz cię tu widzę”. Wiesz, jestem artystą. Uczę się malować. Szczerze mówiąc, nie lubię rysować ludzi, ale kiedy Cię zobaczyłam… po prostu oniemiałem, patrząc na Twoje piękno.

„Jesteś tylko gadułą i młodym rozpustnikiem” – dokończyła za niego Olesya. — I nie masz nic do roboty. Jestem mężatką, mam męża. I też nie mogę chodzić. Jestem niepełnosprawny. Czy teraz jest jasne?

Po raz pierwszy ze złością mówiła o sobie.

Mama przyniosła mleko w słoiczku i podała je gościowi.

„A to jest krem” – uśmiechnęła się matka. — Powiedz swojej mamie, Elizeuszu, przekaż jej prezent ode mnie. Przyjdź do nas, dawno nie widziałem Twojej mamy.

„OK, powiem ci” – facet uśmiechnął się. — Czy to twoja córka? Dlaczego jej nie znam i nie widziałem jej tutaj?

„Moja córka mieszkała w mieście” – uśmiechnęła się kobieta.

  • Bardzo piękne.
  • No cóż, nie rozglądaj się za bardzo, jesteś jeszcze młody.
  • Czy mogę przyjść jutro po mleko? – zapytał bezczelny mężczyzna.

Nie poszedł po mleko, ale do Olesi. I wszyscy to zauważyli, łącznie z samą Olesją. Ten Elizeusz okazał się na tyle arogancki i zrelaksowany, że zaczął przychodzić bezpośrednio do Olesi.

  • Czego ode mnie potrzebujesz? – młoda kobieta była wściekła.
  • Tak, widzę, że nie możesz chodzić, a ja nie mogę przejść obok. Chcę Ci pomóc w każdy możliwy sposób!
  • Szybko ci się to znudzi! – Olesia była wściekła.

Jednak matka Olesi tak nie uważała; cieszyła się z jakiejkolwiek pomocy. Pewnie jest zmęczona noszeniem córki ze sobą.

Niezauważony Elizeusz przeniknął wszystkie obszary życia Olesi.

Przybiegł rano, zanim pobiegł do pracy, pomógł matce Olesi wynieść dziewczynkę na podwórko i położyć ją w hamaku. Przybiegał wieczorem, a w weekendy całymi dniami przesiadywał na podwórku.

Cała wieś już o nich plotkowała.

„Wygląda na to, że Oleska wyjdzie za mąż po raz drugi. Dla naszego Elizeusza.”

Ludzie mówili to bez złości, wszyscy współczuli rannej dziewczynie. Matka Elizeusza, Elżbieta Markowna, przyszła popatrzeć na Olesję i uprzejmie z nią porozmawiała.

  • Olesya, chyba nie jest dla ciebie tajemnicą, jak bardzo mój syn cię lubił. Teraz widzę na własne oczy, co on w tobie widział. Jesteś bardzo ładną i słodką dziewczyną. A twój syn jest dobry. Jeśli postanowicie się spotkać, nie będę miał nic przeciwko. Nie mam tylko jednej Elizeusza, mam jeszcze dwóch synów i trzy córki. Wszyscy żyjemy razem i pomagamy sobie nawzajem jako rodziny.

Olesia potrząsnęła głową:

„Czy nie wiecie, że mam męża?”

Elżbieta Markowna spojrzała na Olesję dziwnym wzrokiem:

  • Nie jesteś rozwiedziony?
  • Oczywiście, że nie. Skąd wziąłeś ten pomysł?
  • Mieszka z inną kobietą. Wszyscy we wsi o tym wiedzą. Dziwne, że nie wiesz.

Wewnątrz Olesi wydawało się, że jej serce przewróciło się do góry nogami, a oczy pociemniały. Potoczyła się w wózku.

  • NIE! Tak nie może być, bo mamy syna!

Matka długo milczała, zanim przyznała:

  • Tak. To wszystko prawda, mieszka z kobietą. Nie chciałam mówić, że masz już dość zmartwień, nie wystarczyło, żeby się denerwować z powodu tego lubieżnego psa. Nie dzwoń do niego więcej, złóż pozew o rozwód. Trzeba zrobić wszystko, żeby nie zabrano nam Aloszki.
  • Jak mogą mi to odebrać? – Olesia była zaskoczona. — Jestem jego matką.

Matka spojrzała na nią smutno:

„Ty sama potrzebujesz pomocy, córko”. Jestem ignorantem w tych sprawach, ale wydaje mi się… Istnieje ryzyko, że może pozwać Lyoshkę.

„Nie dam mu Lyoshki, on też go zniszczy” – pomyślała ze złością Olesya.

Ból spowodowany zdradą mojego męża zniknął w tle. Bała się, że syn zostanie jej odebrany. Dopóki mąż będzie milczał i nie jąkał się o rozwód, ona będzie milczeć. I tam będzie to widać.

Zimą Olesya nudziła się siedząc przy oknie.

Jakże była szczęśliwa, gdy odwiedził ją Elizeusz.

  • No cóż, wróciłem z pracy. – Pozwól, że zabiorę cię na przejażdżkę saniami – zaproponował.
  • Lepiej zabierz moją Lyoshkę na przejażdżkę.

– On też – facet się uśmiechnął.

Olesya zaczęła łapać się na myśleniu, że go lubi. Facet otwarcie zabiegał o względy, przychodząc w weekendy. Teraz wcześnie się ściemniało, wieczorami Elizeusz pojawiał się na minutę. A miał mnóstwo zajęć: odśnieżać pod domem i na podwórku, rąbać drewno na opał.

Olesya to wszystko zrozumiała i cierpliwie czekała na przyjaciółkę w weekendy.

Babcia-zielarka Nadieżda Oktyabrinovna sama przychodziła do ich domu prawie codziennie.

Dolna część pleców matki Olesi zaczęła słabnąć, ponieważ wyczerpująca opieka nad niepełnosprawną córką odbiła się na jej stawach.

Babcia Nadia to zrozumiała i sama poszła. Podała Olesi masaż, bańki, pijawki, a nawet akupunkturę. Kiedy nadeszła wiosna, Olesya nagle poczuła nogi. Każdego dnia zaczęli ją zaskakiwać, potem leżeli bez życia i bez ruchu, a potem nagle ich palce u nóg zaczęły się poruszać. To był prawdziwy cud.

Kiedy Olesia zaczęła wstawać i chodzić, przy wsparciu Elizeusza i ojca, jej matka nie mogła już się powstrzymać i niepohamowany płakał. Dla Olesi nagle stało się jasne, że w najbliższej przyszłości zacznie chodzić.

Uzdrowienie zaczyna się od małych rzeczy.

Latem Olesia chodziła już sama, o kulach. Moje nogi były bardzo słabe od leżenia w bezruchu, a mięśnie zanikły.

Konstantin dowiedział się o tym.

…Olesya chodziła o kulach, aż się zmęczyła. Następnie Elizeusz ostrożnie umieścił ją w wózku, który woził ze sobą.

  • Dość, Olesya, jesteś zmęczony.
  • Nie, oddaj, chcę jeszcze pospacerować. Gdybyście tylko wiedzieli, jak bardzo chcę jak najszybciej stanąć na nogi, bez tych kijów!

Elizeusz złożył jej kule i niósł ją w jednej ręce. Pochylił się i pocałował dziewczynę w policzek:

  • Wiem, kochanie. Bądź cierpliwy.

Kiedy zbliżyli się do domu, Olesya zobaczyła samochód męża. Elizeusz również ją zauważył i zwolnił.

  • Olesko! – Konstanty szedł uśmiechnięty. – Urosły ci włosy, opaliłeś się… Kto to jest? Wolontariusz?

Olesya w milczeniu patrzyła na odmienionego męża. Jego uśmiech, a raczej grymas, zmieniające się oczy, twarz. Wszystko stało się obce i obrzydliwe. Jej mąż nie należał do niej przez długi czas. Przekroczył granicę, po której nie może już być tego samego związku.

  • Olesku, pójdę za tobą. Powiedzieli mi, że zacząłeś chodzić. To dobrze. Zaprowadzę cię do lekarzy, tu ich w ogóle nie ma. Niedługo zaczniesz biegać jak dawniej, moja dziewczyno.

Elizeusz mocno zacisnął dłonie na poręczach krzesła. Olesia zwróciła się do niego:

  • Elizeusz, zostaw nas, musimy porozmawiać.

Spojrzał na nią dziwnym wzrokiem.

  • Więc mu wybaczysz? I pójdziesz z nim? A co ze mną?

Olesia spojrzała smutno:

„Musisz pogodzić się z faktem, że mam swoje pragnienia, Elizeuszu…”

Opiekowała się nim, zdając sobie sprawę, że stał się już rodziną.

Konstantin podszedł do jej wózka i nagle padł na kolana, próbując objąć jej nogi.

  • Kochanie, jestem taki szczęśliwy! Po prostu nie mogłam uwierzyć własnym uszom, kiedy mi powiedzieli… Przepraszam. Tak, wiem, że mówili ci o tej drugiej kobiecie. Wszystko ci wyjaśnię. To była pomoc domowa. Zatrudniłam ją specjalnie, żeby nasze mieszkanie nie było zarośnięte brudem. Zakochała się we mnie i marzyła, że ​​się z nią ożenię. Ale nie mogę. Myślę o tobie. Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką kiedykolwiek widziałem. Cóż, te kobiety, one wszystkie nie mogą się z tobą równać!

Olesya słuchała męża bez żadnego zainteresowania; nagle zdała sobie sprawę, że nie obchodzi ją, co mówi.

„Wnoszę pozew o rozwód i nie chcę, żebyś tu przychodził”. A mój syn zostanie ze mną.

Zaczęła kręcić kołami w stronę domu, Konstanty tak się rozgniewał, że szarpnął jej wózek, a ona z niego wypadła.

  • Jak myślisz, kim jesteś?!

Wszystko pociemniało na oczach Olesi, słychać było krzyki jej matki i ojca. Elizeusz bez słowa rzucił się na Konstantyna z pięściami, a ona została podniesiona z ziemi.

…Ślubu nie było, Elizeusz i Olesia po prostu podpisali się w urzędzie stanu cywilnego. Panna młoda szła powoli, ale szła sama, ściskając bukiet stokrotek.

Olesya postanowiła rozpocząć nowe życie rodzinne bez stylu. Miała już kosztowną suknię z welonem i bogaty bukiet miniaturowych róż, ale to wszystko nie przyniosło szczęścia.

Jej głównymi wartościami są mąż i syn. To są rodzice.

Po rozwodzie i nowym małżeństwie Olesia czekała w życiu wiele nowych rzeczy. Najważniejsze, że teraz Olesya wiedziała, że ​​nigdy nie zostanie sama w tarapatach, miała za sobą mocne tyły, swoją rodzinę.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *