- Gdzie są kluczyki do mojego samochodu? – krzyknęła Katia z korytarza.
Nikt jej nie odpowiedział. - Romku!!! – krzyczała po całym mieszkaniu.
- Co? – Katarzyna usłyszała niezadowolony głos męża.
- Gdzie, mówię, są kluczyki do mojego samochodu?
Tym razem Roman w końcu opuścił sypialnię, gdzie siedział przy komputerze.
- Dlaczego jesteś tu taki zdenerwowany? – zapytał żonę, oczywiście znowu nie słysząc jej pytania.
„Proszę po raz ostatni…” – powiedziała cicho, oddzielając każde słowo. — Gdzie. Klawiatura. Z. Kopalnia. Samochody?
- Są w kieszeni mojej kurtki! I dlatego tu krzyczałeś? Równie dobrze mógłbym to zobaczyć na własne oczy! Po prostu nie powinienem był wszystkiego wstrzymywać… – narzekał.
- Właściwie to nie przeszukuję kieszeni! A tak w ogóle, dlaczego znowu je masz? Dlaczego nie ma tam twoich? – zmarszczyła brwi.
- Tak, Max jeszcze nie zwrócił mojego!
- I? Czy to oznacza, że mój samochód nie będzie już dla mnie dostępny? Jeździsz nim już miesiąc!
- Czy jest ci przykro? – Roma była zaskoczona i obrażona.
- Nie jest mi przykro! Tyle, że Maxim brał Twoje tylko na tydzień, a już minął miesiąc! Może nie ma kalendarza? – Katya zapytała sarkastycznie męża.
- On ma wszystko, Kat!
- W takim razie o co chodzi?
- Cóż, nadal potrzebuje samochodu! To działa! Ale wciąż mamy ich dwóch!
- Co? Może on też powinien wziąć jedną i dać mu jedną? W ciągu roku złamał już trzy własne, a teraz czekasz, aż to samo przydarzy się Twojemu?
- Nic mi się nie stanie! Dlaczego włączyłeś alarmistę? Planujesz gdzieś wyjechać? Więc śmiało, na razie mnie nie dotykaj! Jestem zajęty! – Roma się zdenerwowała. „Wróć o czwartej, bo inaczej będę musiał jechać do szpitala!”
- Tutaj! Właśnie o tym mówię! Muszę przełożyć swoje sprawy, bo twój brat opóźnia samochód!
- Jakimi ważnymi rzeczami będziesz się zajmował? Spotykasz się ponownie ze swoimi klientami?
- Wyobrażać sobie! Ogólnie rzecz biorąc, jakie znaczenie ma to, co robię? Nawet jeśli chcę po prostu gdzieś zjeść! Albo idź na nasyp i przejdź się nad wodą! To mój samochód, Rom, i moja firma! Ale muszę wszystko odłożyć, bo…
- Tak, rozumiem, rozumiem! – krzyknął do żony. — Wezwę taksówkę! – dodał niezadowolony. Tylko nie narzekaj później, że wydaję dużo pieniędzy na taksówki, dobrze?
— Czy nie można tam dojechać autobusem? – Katya natychmiast zapytała żonę. – Czy trzeba wydawać pieniądze na taksówkę?
„Nie mogę jeździć tymi autobusami!” Wiesz, jak kupiłem pierwszy samochód, to te autobusy mi się niedobrze zrobiły! Zawsze są tam jakieś babcie, kobiety w ciąży, dzieci skądś się biorą! Każdy zawsze musi ustąpić! Wlecze się jak śpiąca mucha i…
- Rozumiem, nie musisz kontynuować! – Katia mu przerwała. „Ale jeździłem cały miesiąc i ani razu nie narzekałem, bo mój samochód był w Waszej niewoli!” I obiecałeś mi, że za tydzień Maxim zwróci ci twoje i wszystko będzie jak poprzednio! Ja też nie lubię jeździć autobusami, ale nie powiedziałam Ci ani słowa „przeciw”!
- Dobrze zrobiony! Cóż więcej mogę powiedzieć! I tu mówię! Poza tym nie idę gdzieś, ale do lekarza!
- I co? Czym różni się to od innych Twoich zajęć i wycieczek? Czym to się różni od mojego? Nie widzę tutaj żadnej różnicy!
- Bardzo się cieszę, że tego nie widzisz! Ale widzę to i jest bardzo dobrze! – Roman był zły.
- Krótko mówiąc, zabierz samochód swojemu bratu i nie zadziwiaj mnie swoimi fobiami! Zrozumiany?
„Wtedy pomyśli, że zablokowałem mu samochód…
Katya wybuchnęła śmiechem z absurdu, który właśnie wyszedł z ust jej męża.
- Mówisz teraz poważnie?! – zapytała bardzo zdziwiona.
- Z pewnością!
- Rom, zabrał twój samochód na tydzień! Przez tydzień! I to nie na czas nieokreślony! To już minął miesiąc!
- Tak, ale…
- Jakie jest to „ale”, Roma? Specjalnie kupiliśmy dwa samochody dla Ciebie i dla mnie, ponieważ zarówno Twoja, jak i moja praca wymagają dobrej mobilności! Ponieważ stale musimy podróżować do wielu miejsc w ciągu dnia! Trzeba objechać wszystkie sklepy z wnioskami i zamówieniami, ja muszę spotykać się z klientami, a potem włóczyć się po różnych sklepach, żeby w szczegółach uroczystości można było znaleźć dokładnie to, co zamówiliście… Potem jeszcze pozostaje do załatwienia papiery! A ja tu już od miesiąca jeżdżę autobusem, bo Twój brat nie rozumie upływu czasu! Dawali na tydzień, ale dla niego to miesiąc!
- Rozumiem! Nie bądź nudny! – Roman zareagował niezadowolony. „Zadzwonię do niego dzisiaj i powiem, żeby to zwrócił!” A tak w ogóle, wybierałeś się gdzieś tutaj? Proszę bardzo!
- Zadzwoń już dziś!
- Zadzwonię!
Podczas gdy Katya zajmowała się swoją pracą, spotykała się z klientami i podróżowała do miejsc, które nadawały się do zorganizowania uroczystości dla pięćdziesięciu osób z okazji rocznicy ślubu, Roman zadzwonił do swojego brata, jak obiecał dzisiaj swojej żonie.
Za pierwszym razem nie udało mi się dodzwonić do Maxima.
- Witaj, Romie! Co się stało? – usłyszał mąż Katii podczas drugiej próby.
- Cześć, Maks! Tak, o to chodzi… Moja Katia histeryzuje na punkcie samochodu… — Pyta, kiedy go zwrócisz? – zapytał brata, jąkając się.
- Gówno! Myślałam, że to coś pilnego! – Maksym zaśmiał się do telefonu. — Zaraz cię zwrócę, nie pozwól mu na mnie warczeć!
- Cóż, dla niej, dla nas, a raczej to jest pilne, Max! Nie możemy normalnie pracować! Katiukha ciągle skacze z autobusu na autobus, żeby wszystko załatwić!
„Więc ma własny samochód…” Maxim nie rozumiał. – Dlaczego w takim razie wskakuje do autobusów?
– Ponieważ wziąłem jej samochód zamiast swojego. Muszę jeździć nie tylko po mieście, ale także po wioskach, po regionie.
„To pech…” Maxim westchnął. — Teraz rozumiem dlaczego jest taka zdenerwowana…
- Tak! Kiedy przyjedziesz samochodem?
- Szczerze mówiąc… Ja bym to przynajmniej teraz oddał, Rom, tylko… Rzecz w tym, że…
- Co jeszcze? – brat się napiął.
- Nie ma mowy! – Maksym prawie krzyknął, po czym się roześmiał.
— Max, rozumiem, że dobrze się bawisz i tak dalej, ale naprawdę potrzebujemy NASZEGO drugiego samochodu!
- Tak, zrozumiałem cię! I raz wystarczył! Któregoś dnia przyjdę, nie martw się!
- Cienki! Kiedy to jest tamtego dnia? – zapytał Romów.
- Jeden z tych dni — to jest inny dzień! Przestań się nudzić! Poszedłem dalej do pracy! Do widzenia! – Maksym odpowiedział bratu niezadowolony.
Roma pomyślała po tym, jak rozmowa została już wyłączona, że przynajmniej coś zostało postanowione, że pewnego dnia, jak powiedział Maxim, odprowadzi samochód z powrotem, a Katya przestanie się do niego trzymać z tego powodu, życie wróci do normalna. Ale to sformułowanie „kiedyś” nie dawało mu spokoju, siedziało mu w głowie jak robak i niepokoiło go. Roman nie potrafił tego wytłumaczyć nawet sobie, ale był jakiś niepokój…
Kiedy Katya wróciła do domu po długim dniu pracy, Roma była już w domu po szpitalu.
— Jak ci minął dzień, Katya? – zapytał żonę, gdy wyczerpana opadła na otomanę w korytarzu.
„Chcę tylko położyć się na łóżku i zasnąć… Chociaż i teraz zasnęłabym tu…” – odpowiedziała zmęczona.
- Tak źle?
- Nie, wcale nie jest źle! Wręcz przeciwnie, było bardzo produktywnie, ale dzisiaj dopiero nadrabiałam zaległości przez cały ubiegły tydzień…” – powiedziała. — Jak trafiłeś do szpitala? A tak swoją drogą, po co w ogóle tam poszedłeś? – zapytała właśnie teraz.
- Tak, poszłam do dentysty, miałam umówioną wizytę sześć miesięcy temu! Czy zapomniałeś? – uśmiechnął się.
- Och, tak właśnie jest! Najważniejsze, że to nic poważnego!
Katya wstała z otomany, poszła do pokoju się przebrać, po czym poszła umyć się do łazienki, żeby choć trochę dodać sobie sił. W tym momencie Roma weszła do jej łazienki i powiedziała:
- Swoją drogą, rozmawiałem dzisiaj z Maxem… On kiedyś przywiezie mi samochód…
- Jeden z tych dni — kiedy to jest? – Katya zadała mężowi dokładnie to samo pytanie, które on sam zadał wcześniej swojemu bratu.
„Nie określił, ale mam nadzieję, że poradzi sobie z tym podczas mojego weekendu!”
- Cholera, Rom, powinieneś był zapytać o wszystko dokładnie lub przedstawić fakt! Lub w ostateczności po prostu weź do niego taksówkę, bo boisz się komunikacji miejskiej, i odbierz samochód! Jak mały jesteś? – ta rozmowa dodała Katii o wiele więcej radości niż zimna woda, którą obmyła twarz.
- To wszystko, Katya, nie przeklinaj! Przyjedzie samochodem!
- Dlaczego nie przeklinasz? Jak długo będziesz ciągnąć moje? Kiedy dokładnie ją przywiezie?
- Tak, już nie przyjmę twojego, bo jest ci przykro…
- Nie jest mi przykro, Rom! Tyle, że nie traktowaliśmy dwóch samochodów lekko, bo oboje mamy pracę, która wymaga od nas mobilności i dużo podróżowania! I tu okazuje się…
„Zadzwonię do niego jutro, Katya, i zapytam go bardziej szczegółowo!” Tylko nie krzycz na mnie teraz! – Roma odpowiedziała nerwowo żonie.
Ale gdy tylko skończył to zdanie, zadzwonił domofon.
-Czekasz na kogoś? – Katia napięła się.
Zwykle o takiej porze nikt do nich nie przychodził, a jeśli przychodzili znajomi, było to wcześniej omawiane.
- NIE!
Roma poszła dowiedzieć się, kto do nich przyszedł.
- Kto? – zapytał do domofonu.
- To jest Maks! Otwórz! – Roma usłyszał głos swojego brata.
-Kto tam jest, Rom? – krzyknęła Katya z łazienki.
- Maks przyjechał…
- O! Pamiętajcie o g…
- Przestań tak o nim mówić, Katya! – przerwał żonie.
- Tak, nawet nie zdążyłem dokończyć! – uśmiechnęła się, wychodząc z łazienki.
Jakieś trzy minuty później Maxim zadzwonił do drzwi. Roma natychmiast otworzyła mu drzwi, gdyż ani on, ani jego żona nie wychodzili z korytarza.
- Witaj, rodzino! – zawołał wesoło Maksym, widząc swojego brata z żoną.
- Cześć, Maksym! – Katia odwzajemniła się.
- Wow, szybko przyniosłeś samochód, myślałem, że będziesz się kołysał jeszcze kilka dni! – powiedziała radośnie Roma.
„Hm… Nie… Nie mam teraz samochodu… Facet z pracy mnie do ciebie podwiózł…” – powiedział Maxim jakoś tajemniczo.
- Co masz na myśli mówiąc, że nie masz samochodu? – Katya natychmiast się spięła. -Gdzie ona jest?
„Tak, o to właśnie chodzi…” – zaczął. — To… Mogę przejść? No, żeby nie omawiać tego wszystkiego przy progu…
- Oczywiście, wejdź! — odpowiedział mu brat przed Katią, bo wiedział, że będzie temu przeciwna.
We trójkę poszli do salonu, usiedli w różnych miejscach i czekali, aż Maxim powie, gdzie jest teraz ich samochód. Najbardziej czekała Katya.
- Dobrze? – zapytała wyzywająco. -Gdzie jest samochód? Albo dokładniej, co jest z nią nie tak?
- Katya, on nam teraz wszystko powie, że ciągle się wtrącasz? – poskarżył się jej mąż.
Katya skrzyżowała ramiona na piersi i zaczęła czekać.
Przez kolejne kilka minut Maxim nie mógł zdecydować się na rozpoczęcie swojej historii. Ale za to…
„Ogólnie rzecz biorąc… tego… Twojego samochodu nie da się naprawić…” – powiedział.
- Co masz na myśli mówiąc, że nie do naprawienia? – Roma go nie rozumiała. – Powiedziałeś, że któregoś dnia ją tu przywieziesz!
- Tak… Powiedział… Ale zrobiłem to, zanim powiedzieli mi w warsztacie, że części zamienne do niego będą trudno dostępne i zabójczo drogie… Dowiedziałem się tego po rozmowie z tobą, Rom…
- W jakim sensie? Co jej zrobiłeś? – Roman się zdenerwował. – Trzeba było po prostu jeździć z tym bossami!
„Tak, ja i facet z pracy, który właśnie mnie do ciebie przywiózł… Któregoś dnia trochę się upiliśmy i postanowiliśmy pojechać… Jeździło dobrze, ale ja… wjechałem w drzewo… Kaptur jest tam po prostu ugotowany na miękko… – powiedział ze smutkiem. — Ale rozumiem, że to moja wina, Rom! Wynagrodzę wszystko, szczerze! Po prostu potrzebuję na to czasu!
Roma siedział, słuchał historii swojego brata i cicho się złościł. Co mógłby tu powiedzieć? Czyn był już dokonany. Samochód jest zepsuty, winny brat siedzi przed nim. Co więc powinniśmy z tym teraz zrobić? Udławić się, czy co?..
A Katya roześmiała się po tych słowach Maxima. Najpierw cicho, potem ogarnął ją po prostu histeryczny śmiech. Kiedy atak się skończył, zwróciła się do męża i powiedziała:
- A mówiłem ci od początku, że nie powinieneś dawać Maximowi samochodu! Co mi o tym powiedziałeś? Dlaczego zajmuję się swoimi sprawami? Że wkrótce ją zwróci? Żeby nic jej się nie stało! Co teraz? – krzyknęła do męża.
Nie było sensu krzyczeć na Maxima, bo Katya zawsze wiedziała, co wchodzi jednym uchem, a wychodzi drugim. Ale rozmowa edukacyjna z mężem była konieczna.
„I dlaczego teraz mi o tym przypominasz, Kat?” Czy ja sam tego wszystkiego nie widzę? Nie pamiętam, myślisz? – krzyknął Roma do swojej żony.
- Tak, mam na myśli to, że powinieneś przynajmniej od czasu do czasu posłuchać moich słów i nie naśladować niczyich wskazówek! — odpowiedziała.
Siedzieli cały wieczór, kłócąc się o samochód, o potrzebę porady w rodzinie i tak dalej. Tymczasem Maxim siedział cicho jak mysz i nie wydawał żadnego dźwięku, aby krzyki nie rozprzestrzeniły się na niego niechcący.
Nieco później, gdy napięcie w sytuacji nieco opadło, Roma nadal zwracał uwagę na swojego brata.
– A co teraz zrobisz, jeśli mogę zapytać?
„Nie wiem…” – odpowiedział Maxim z poczuciem winy.
- Ale wiem! Niech kupi Ci nowy samochód, albo niech zapłaci za naprawę tego, którego rozbił do stanu jaki miałeś! To wszystko! – Katya odpowiedziała za Maxima.
- Ale jak ja to teraz zrobię? Zebranie tej kwoty zajmie mi cztery lata, a nawet wtedy, jeśli w ogóle nie wydam nic z pensji…” Maxim odezwał się mocniej niż poprzednio. – Masz drugi samochód… Jeździjcie na razie na zmianę…
- Katya, jego pensja jest naprawdę niewielka. – Roma stanął w obronie swojego brata. — Może dodasz mi nowy, a wtedy ci go oddam lub jakoś zwrócę?
- Dlaczego to się dzieje tak nagle? Twój brat psuje Ci samochód, a ja muszę za to płacić?!
„Ale rozumiesz, że teraz nie ma innego wyjścia, Kat?” – zapytała ją Roma.
- O nie, kochanie! Teraz pozwól bratu kupić ci nowy samochód, nie mam zamiaru dokładać do tego!
- Ale Katia…
- Poradzimy sobie bez tego, Roma? Nie musisz już błagać i męczyć! Trzeba było słuchać tego, co mówię od samego początku, a wtedy nic takiego nie wydarzyłoby się teraz! I tak, nie oddam ci już mojego samochodu! Inaczej oddasz to swojemu bratu dla zabawy!
- Kate…
- Powiedziałem: nie!!! Nie będę tego powtarzać! Pogódź się z nim! – Katarzyna nakrzyczała na męża i wyszła z salonu, zostawiając braci samych z faktem zepsutego samochodu.
Od tego czasu Roma zaczął podróżować komunikacją miejską, bo nie starczyło mu już pieniędzy na samochód, ciągle dzwonił do brata z pytaniem, kiedy zacznie chociaż częściowo spłacać dług i przez prawie miesiąc nie powiedział wtedy ani słowa żonie